Quo vadis, doctore?

Władze uczelni i kierownik studiów doktoranckich prezentowali swoje plany zmian, ale wysłuchali też często krytycznych opinii i sugestii uczestników. Konferencję "Quo vadis, doctore" zorganizowała Rada Doktorantów.

Termin nie był najszczęśliwszy - 25 maja o 14.30 wielu myślało już o długim weekendzie - frekwencja na spotkaniu pozytywnie zaskoczyła. Obecnych powitał Mateusz Patyk z Rady Doktorantów.

Na sali  nie brakowało najważniejszych ludzi na uczelni - z rektorem prof. Markiem Ziętkiem na czele. Uczestniczyli też kierownik studiów doktoranckich prof. Tomasz Wróbel, przyszły Prorektor ds. dydaktyki prof. Piotr Dzięgiel, obecni byli też dziekani, promotorzy, a nawet kwestor i zastępca Kanclerza.

- Przez długi czas niewiele mówiło się na uczelni o studiach doktoranckich - przyznał Rektor Uniwersytetu Medycznego. I dodał, że jego marzeniem jest, by przebudować cały system dydaktyczny.  


Przed nami 4 lata nowej kadencji - część rzeczy powinno się nam udać zmienić - mówił prof. Marek Ziętek. Na czym polegać mają zmiany? Przede wszystkim na doprowadzeniu do sytuacji, w której najlepsi doktoranci będą mieli zapewnioną pracę na uczelni. - To są ludzie sprawdzeni, z którymi możemy wiązać nadzieje, znają uczelnię, wiedzą jak uczyć, rozumieją, że uczelnia jest miejscem pracy naukowej i dydaktycznej - podkreślał rektor. I dodawał, że idealny według niego system rekrutacyjny oznaczałby przeznaczanie 90 procent nowych etatów absolwentom studiów doktoranckich.

- Studia doktoranckie się rozwijają - podkreślał ich kierownik prof. Tomasz Wróbel. Za nami rekordowa rekrutacja - aż 165 chętnych. Zainteresowanie systematycznie rośnie. Niestety rośnie też odsetek osób, które nie kończą studiów doktoranckich obroną. W tej chwili to jakieś 50 procent uczestników.

Wymieniając pozytywy kierownik studiów doktoranckich podkreślał ilość publikacji z udziałem doktorantów. W latach 2013/2014 nasza uczelnia zyskała dzięki nim 3317 punktów ministerialnych i 207,233 punktów IF, w roku 2014/2015 było to już 6883 punkty przyznawane przez MNiSW i 408,231 IF - wyliczał prof. Wróbel.

- Nie ma litości dla tych, którzy nic nie robią - ich brak publikacji oznacza wymierne straty dla nas wszystkich - podkreślał prof. Piotr Dzięgiel. Prorektor-elekt ds. dydaktyki przypominał, że praca naukowa w swoim założeniu musi być prowadzona tak, by przynieść efekty - dostępne na całym świecie publikacje są śladem po wykonanej pracy. Prof. Dzięgiel podkreślał, że pracując na swój dorobek naukowy doktoranci muszą publikować, to ułatwi im zdobywanie pieniędzy przez stypendia i otrzymywane granty. - By dostać dofinansowanie, trzeba wykazać się dorobkiem, prowadząc granty zyskujecie materiał do publikacji, które budują Wasz dorobek - to system wzajemnego oddziaływania - tłumaczył prorektor-elekt. 

Ciekawym elementem spotkania była prezentacja ankiety przeprowadzonej wśród doktorantów. Przeprowadzono ją dwukrotnie - pierwszą na przełomie listopada i grudnia 2015 roku, drugą w maju 2016. Ponad 60 procent biorących udział w ankiecie nie jest zadowolonych z programu studiów. Chcieliby większość zajęć wybierać na zasadach fakultetu, by dostosować program do swoich potrzeb i zainteresowań, postulują przeprowadzenie zajęć po godzinie 15.00, by nie kolidowały z pozostałymi obowiązkami i apelują o specjalistyczne szkolenia choćby z pisania grantów. Narzekają także na przeciążenie godzinami dydaktycznymi i wskazują na przypadki prowadzenia zajęć ponad obowiązkową normę, za które nie dostają pieniędzy.

Ponad połowa ankietowanych uważa, że punkty decydujące o przyznaniu stypendium nie są sprawiedliwe. Proponują skrócić termin oddawania sprawozdań, zwiększyć ilość punktów za publikacje z IF i ograniczyć możliwość wystąpień na 1 konferencji.

Kierownik studiów doktoranckich - prof. Tomasz Wróbel odnosząc się do ankiety podkreślał, że część postulatów wprowadzono już w nowym regulaminie studiów, który zaprezentowano w drugiej części spotkania. Konferencję zakończył panel dyskusjny.

Autor zdjęć: A.Zadrzywilski

Galeria zdjęć