
Medycyna i nauka w XXI wieku to praca zespołowa
Dlaczego u chorych z niewydolnością serca dochodzi do zatrzymywania wody w organizmie, zaburzenia homeostazy wodno-elektrolitowej i jaką rolę odgrywa tu jakość moczu chorego? Odpowiedzi na to pytanie podjęli się kardiolodzy z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego. O badaniu mechanizmów odpowiedzialnych za zastój i zaburzenia gospodarki wodno-elektrolitowej, a także potędze pracy zespołowej opowiada dr hab. Jan Biegus, laureat nagrody Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego.
Monika Szymańska-Antosiak
Dr hab. Jan Biegus, zastępca dyrektora ds. naukowych w Instytucie Chorób Serca podkreśla, że choć nagroda Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego przyznawana jest indywidualnie, to jednak odbiera ją jako docenienie całego zespołu, w którym pracuje. Nagrodzony przez PTK cykl prac badawczych dotyczący badania mechanizmów odpowiedzialnych za zastój, zaburzenia kontroli gospodarki wodno-elektrolitowej oraz odpowiedzi diuretycznej
i natriuretycznej w niewydolności serca przyniósł odpowiedzi na wiele pytań.
Zespół skoncentrował swoje badania na innych parametrach niż te, na których skupiano się dotychczas. – Mówiąc najbardziej obrazowo, zauważyliśmy, że w przypadku chorych z niewydolnością serca nie tylko ilość, ale też jakość moczu oddawanego przez pacjenta odgrywa kluczowe znaczenie. Wyniki naszych badań były na tyle znaczące, że pośrednio znalazły się w ostatnich zaleceniach Europejskiego Towarzystwa Kardiologicznego. Wątkiem, któremu zespół poświęca też wiele uwagi jest homeostaza wodno-elektrolitowa i próba odpowiedzi na arcytrudne pytanie – dlaczego u chorych z niewydolnością serca dochodzi do zaburzenia tej homeostazy, co skutkuje zatrzymaniem wody w organizmie
i pojawieniem się obrzęków – wyjaśnia dr Biegus.
Jakość moczu kluczowym czynnikiem u pacjentów z niewydolnością serca
— Zajmujemy się niewydolnością serca, jednakże pamiętajmy, że pacjentowi cierpiącemu na to schorzenie doskwierają liczne dolegliwości. Po pierwsze jest on osłabiony, bardzo łatwo się męczy, odczuwa duszności, a także często narzeka na obrzęki kończyn dolnych oraz przybiera na wadze (w wyniku nagromadzenia wody w organizmie). My postanowiliśmy zająć się właśnie pacjentami, którzy trafiają do szpitala z powodu dekompensacji układu krążenia. W trakcie hospitalizacji próbujemy pozbawić pacjenta nadmiaru wody poprzez farmakologiczną stymulację diurezy, czyli wymuszanie produkcji moczu. Do tej pory lekarze opiekujący się pacjentami z niewydolnością serca koncentrowali się jedynie na ocenie objętości moczu wydalanego przez pacjenta. Mówiąc obrazowo, jeżeli chory przybrał dwa kilo przed przyjęciem do szpitala, to w trakcie leczenia dążymy do tego, aby „nadprodukował” w ciągu kilku dni te dwa litry moczu, tak aby mógł wrócić do swojej wyjściowej wagi – wyjaśnia dr Biegus.
— W naszych badaniach poza oczywistą kwestią oceny objętości moczu zwróciliśmy jeszcze uwagę na kwestię jego jakości i konsekwencji klinicznych tej obserwacji. Wykonując bardzo prosty test moczu już przy przyjęciu do szpitala i tuż po rozpoczęciu leczenia diuretycznego jesteśmy w stanie przewidzieć jakie będą losy chorego i jak intensywnego leczenia będzie on wymagał. Taka próbka moczu jest nam w stanie zidentyfikować najbardziej zagrożonych chorych, którzy będą się „ciężko” odwadniali i będą wymagać długiego pobytu w szpitalu, a nawet jest w stanie wskazać pacjentów o znacznie podwyższonym ryzyku zgonu – dodaje.
Niewydolność serca powoduje silne zaburzenie kontroli wodno-elektrolitowej organizmu. — Serce jest pierwotnym organem dotkniętym chorobą, ale dysfunkcje przekładają się także na szereg innych narządów. Do tej pory w niewydolności serca na nerki patrzyliśmy jedynie przez pryzmat parametrów odzwierciedlających zdolność oczyszczania organizmu z produktów przemiany materii. W pewnym sensie nowością (przynajmniej w kontekście kardiologii) jest tu zwrócenie uwagi także na jakość moczu. — W naszych badaniach skupialiśmy się głównie na badaniu stężenia sodu w moczu, co okazało się być odpowiednią strategią. Co ciekawe, inne badane przez nas w moczu jony i cząsteczki nie miały takiego prostego i jednoznacznego przełożenia na paramenty kliniczne – mówi dr Biegus.
— W kontekście planów na przyszłość, mamy nadzieję kontynuować współprace międzynarodową z grupami badającymi te zagadnienia zarówno w Europie jak poza nią – mówi dr Biegus. — Będziemy dalej badać koncepcje związane z zaburzeniami gospodarki wodno-elektrolitowej. Mocno powiązana z tym o czym mówiłem wcześniej jest też funkcja układu limfatycznego, którego zaburzenia mogą odpowiadać za tworzeniu się obrzęków w niewydolności serca. Mam nadzieję, że to także będzie przedmiotem badań prowadzonych w najbliższej przyszłości w Instytucie Chorób Serca – dodaje dr Biegus.
— Medycyna jest zdecydowanie pracą zespołową. Jeśli ma się szczęście, by tak, jak ja pracować w świetnym zespole, w dodatku korzystając ze wsparcia i możliwości uczenia się od mentora, który chętnie się wiedzą dzieli i inspiruje do działań, to w naturalny sposób się na pracy w takim zespole zyskuje. Jestem za to wdzięczny i wierzę, że sam kiedyś oddam to młodszym koleżankom i kolegom pracując z nimi w ten sposób – dodaje dr Biegus. Gdyby nie pomoc zespołu to tych publikacji i wyników by nie było.