WIZYTY W TYM MIEJSCU SZYBKO NIE ZAPOMNISZ

Monika Szwarc

Na każdym kroku w muzeum przy Katedrze Medycyny Sądowej stykamy się z eksponatami, które u wrażliwego widza mogą wywołać gęsią skórkę. Znajdziemy tu organy zachowane w formalinie – jak w Muzeum Anatomii, obiekty związane z miejscem, w jakim znajduje się Katedra, a także narzędzia zbrodni, obiekty związane z pedofilią, rozbite czaszki, liny wisielców. Zakamarki Muzeum Medycyny Sądowej, znajdującego się obecnie w klimatycznym ponad stuletnim gabinecie z antresolą, odkrywa prof. Tadeusz Dobosz, opiekujący się Muzeum Medycyny Sądowej, i pełnomocnik rektora ds. utworzenia muzeum medycyny oraz skatalogowania zasobów muzealnych.


Muzeum Medycyny Sądowej

Czy każdy może wejść do Muzeum Medycyny Sądowej?

Liczę na to, że w przyszłości turysta, który zwiedza Wrocław i fotografuje krasnale, zechce zajrzeć do naszego muzeum, aby zobaczyć np. pętle wisielcze. Obecnie jednak muzeum funkcjonuje jako muzeum dydaktyczne w tym samym miejscu, w którym znajdowało się przed wojną – przy Katedrze Medycyny Sądowej. Każdy student kierunku lekarskiego oraz uniwersyteckiej kryminalistyki co najmniej raz w tym muzeum jest. Oprócz studentów muzeum odwiedzają specjalnie zaproszeni goście. Bywało też inspiracją dla Marka Krajewskiego.

W ciągu najbliższego roku planowane jest przeniesienie eksponatów do przyziemia Collegium Anatomicum. A tam miałyby być osobne sale: Camera Prohibita, czyli zbiory drastyczne albo po prostu „nieapetyczne”, dostępne tylko dla studentów medycyny i kryminalistyki. Tu znajdą się eksponaty związane z przestępczością seksualną, gwałtami, aborcjami legalnymi i nielegalnymi, seryjnymi zabójstwami, balistyką. Zbiory działające na wyobraźnię, które mogłyby kogoś niepotrzebnie zainspirować.

Tuż obok, w sali ogólnodostępnej, zwiedzający zobaczy to, co jest ciekawe, ale niedrastyczne: narzędzia zbrodni oraz niektóre preparaty. Postaramy się tak zorganizować ekspozycję, aby wykazać niestosowność i ryzyko pewnych zachowań a do muzeum mogły wchodzić także osoby niezwiązane z uczelnią.

Czy coś może zaskoczyć osoby, które widziały już obecną ekspozycję?

Będzie interaktywnie. Współcześnie muzeum bez multimediów nie istnieje. Planuję je w tej części, połączone z atrakcjami dla dzieci. Np. pojawiają się na ekranie cztery rodzaje broni, zwiedzający słyszy wystrzał i ma pokazać na ekranie, z której broni strzelano. Chętni zwiedzą zabytkowe, obecnie puste chłodnie (utrzymywane na wypadek katastrofy masowej) – bo nowe pomieszczenie będzie z nimi połączone. Nie rozumiem dlaczego, ale ludzie chcą zobaczyć sekcje zwłok. Taką sekcję zobaczą wirtualną. Na jednym z historycznych stołów sekcyjnych na specjalne życzenie gości wyświetlane będą hologramy sekcjonowanych zwłok. Będzie to też pierwsza, wirtualna sekcja studenta medycyny. Zanim odwiedzi prosektorium, tutaj przygotuje się psychicznie do wizyty w sali sekcyjnej.

W planach jest projekt połączenia wszystkich naszych jednostek muzealnych w jedną wspólną trasę. Jak wyglądałby taki spacer po naszym kampusie?

Proszę sobie wyobrazić klasę. Wjeżdżają na dziedziniec rektoratu. Tam na parterze znajdowałyby się dokumenty, fotografie, pamiątki biurowe jak pieczęcie, sztandary. Zwiedzają. Kto się czuje na siłach – wchodzi na wieżę rektoratu, a tam plansze i piękny widok na cały stary kampus. Być może na strychu uda się zrobić wystawę „Akademia Medyczna w czasach Polski Ludowej”. Potem idą do Muzeum Medycyny, które obecnie jeszcze nie istnieje, a być może zajmie pomieszczenia po byłej Katedrze Radiologii lub Nefrologii Dziecięcej. Miałoby to być muzeum podwójne: muzeum medycyny jako takiej oraz szpital-muzeum. Będzie tu stara sala operacyjna, stara sala chorych, gabinet lekarski, gabinety specjalistyczne. Na naszej uczelni są miejsca, które wyglądają nadal tak jakby dopiero co opuścili je Niemcy – wykorzystajmy to. Następnie grupa przechodzi poprzez Muzeum Mulaży na dermatologii i obecnie mozolnie odtwarzane Muzeum Ginekologii do Muzeum Anatomii Prawidłowej. W Collegium Anatomicum, klatką schodową w dół, grupa przechodzi do Muzeum Medycyny Sądowej. I w drodze powrotnej, o ile nie ma zajęć, grupa zahacza o Centrum Symulacji Medycznej w budynku starej kotłowni, gdzie zobaczyć może salę fantomów. I jeszcze, w drodze do autokaru, zagląda za róg, żeby zobaczyć przewspaniały dąb z cudownym okazem bluszczu. Wszystko razem, niecałe dwa kilometry, niezapomniane wspomnienia na lata. Na koniec grupa może podjechać na Kurzy Targ, by zobaczyć wspaniałe Muzeum Farmacji.

Czy takie wycieczki są realne?

Niektóre elementy tej układanki już istnieją: Muzeum Anatomii, dermatologiczne Muzeum Mulaży. Niektóre są bardzo bliskie realizacji, jak nowa siedziba Muzeum Medycyny Sądowej. Niektóre są dopiero planowane jak Muzeum Rektoratu, Muzeum Ginekologii czy Szpital – Muzeum. Już zacząłem zbierać eksponaty, mam ich całkiem sporo, do Muzeum Medycyny i Szpitala – Muzeum. Poszły wici po katedrach i klinikach, że zbieramy eksponaty, a kanclerz Jacek Czajka zdobył nam pomieszczenia, gdzie możemy je magazynować. Są pierwsze tego efekty, już mamy na przykład dwa bardzo ciekawe stoły laboratoryjne – jeden drewniany z Tamki i drugi uzyskany w ostatnich tygodniach z sali ćwiczeń Zakładu Biochemii. Ponad stuletni stół – cudo! I już dobrze ponad tonę różnej, starej, ciekawej aparatury, mebli i wyposażenia. Zrobię, co w mojej mocy, aby nic się nie zmarnowało!

Całość wywiadu przeczytać można w najnowszym grudniowym wydaniu „Gazety Uczelnianej”.