Przed Bożym Narodzeniem na mój adres wpłynęła rekordowa liczba życzeń dla pracowników uczelni (zdjęcie powyżej). Życzenia świąteczne oraz noworoczne złożyli przedstawiciele najwyższych władz państwowych, parlamentarzyści, byli i obecni przedstawiciele regionalnych władz państwowych i samorządowych, dostojnicy kościelni, dyrektorzy przedsiębiorstw, banków oraz przewodniczący wielu organizacji. Za pamięć oraz życzenia serdecznie dziękuję, a Tym do których nie dotarły moje życzenia złożone w imieniu pracowników uczelni życzę pomyślności w 2005 roku. Rektor Kandydatom... do sztambuchaGdy ukaże się styczniowy numer "Gazety Uczelnianej" wiele już będzie wiadomo. Kandydaci będą liczyli swoje hufce elektorów, programy na najbliższe lata będą już znane. Trudno przewidzieć skład kolegium rektorskiego, łatwiej wskazać pewnych "dziekanów" czy około połowę składu senatu. Będzie to prawdopodobnie wybór na 4 lub 8 lat, bo czynione jest wiele, aby nowa ustawa "prawo o szkolnictwie wyższym" została uchwalona. Gdyby stało się inaczej, oznaczałoby to ogromną stratę dla szkolnictwa wyższego i byłoby dowodem nieskuteczności środowiska akademickiego oraz braku troski Sejmu o szkolnictwo wyższe. Przypomnę, że jest to trzeci projekt ustawy w ostatnich sześciu latach, ale żaden nie dotarł do pierwszego czytania w Sejmie. 19 stycznia rozpoczynają się prace w komisji sejmowej. Prace nad tym projektem zakończyły się w podkomisji specjalnej przed Bożym Narodzeniem. Przyspieszone wybory parlamentarne mogą przekreślić wielomiesięczną pracę wielu ludzi. Wybory na funkcję rektora może wygrać tylko jedna osoba i ona będzie miała wpływ na skład kolegium rektorskiego. W takich chwilach powstają pytania o zadania najważniejsze, o pierwsze kroki nowej ekipy, o utrzymanie równego tempa przez jedną lub dwie kadencje. Ustępującej ekipie przypadł zaszczyt zorganizowania obchodów 50-lecia Akademii Medycznej. W centralnej uroczystości wzięło udział 5000 absolwentów z całego świata. Centralną uroczystość zaszczycił Pan Prezydent RP z Małżonką oraz wiele wybitnych osobistości. Mapa z symbolicznymi szpilkami krajów, z których pochodzili uczestnicy zdobi Zakład Medycyny Rodzinnej. Rocznic i jubileuszów oraz okazji do świętowania w ostatnim okresie nie brakowało. Centralne obchody 100. rocznicy śmierci Jana Mikulicza-Radeckiego przewidziane na połowę marca i otwarcie audytorium im. Jana Pawła II w NAM w kwietniu, będą niewątpliwie najważniejszymi wydarzeniami w pierwszej połowie 2005 roku. Jubileusze, kongresy, zjazdy dobrze promują nasze miasto i naszą uczelnię, ale na jej pozycję i wizerunek silniejszy wpływ mają inne czynniki, o nich poniżej. Ważne jest gospodarskie spojrzenie na stary i nowy, oddawany etapami do użytku kampus akademicki. W starym kampusie ogród wokół rektoratu czekał wiele lat na uporządkowanie. Na wycięcie "samosiejek" była potrzebna zgoda odpowiednich władz, bo wyrosły z nich drzewa objęte ochroną. Wjazd do Zakładu Medycyny Sądowej przypominał ugór, a jest to jedno z najczęściej odwiedzanych miejsc przez osoby spoza uczelni. Względny porządek udało się zaprowadzić wokół Collegium Anatomicum. Miejsc do porządkowania pozostaje nadal wiele, chociażby wymagające pilnego remontu budynki Wydziału Farmacji czy Muzeum Farmacji - wszystko w centrum miasta (uważam, że muzeum powinno być poszerzone o medycynę, przynajmniej z dwóch powodów: środki na remont pochodziły głównie z uczelni lub przez uczelnię były pozyskiwane, drugi powód - co zrobić z rozproszonymi zabytkowymi przedmiotami mającymi wartość historyczną? Ostatnio rozmawiałem w Erlangen z przedstawicielami Simensa, którzy deklarowali pomoc finansową w urządzeniu ekspozycji ukazującej historię technik obrazowych). Wiele się zmieniło w niektórych zakładach i klinikach, których kierownicy zdobywali środki sponsorskie lub kumulowali środki po to, żeby dokonać gruntowniejszej modernizacji. W okresie niedostatku środków finansowych tak trzeba sobie niestety radzić, chociaż wiem, że powinno być inaczej. Jesteśmy w trakcie dyskusji nad zagospodarowaniem starego kampusu, po przeniesieniu czterech klinik z SPSK nr 1 na ulicę Borowską. Tu też będą ogromne potrzeby finansowe. Rozsądne zagospodarowanie "starej bazy" to sprawa do ogólnouczelnianej dyskusji, którą spróbujemy podsumować w kwietniu. Przeniesienie większości klinik z bazy obcej, w pierwszej kolejności ze szpitali, które mogą być objęte restrukturyzacją, stworzenie nowoczesnych warunków do pracy kardiologii i kardiochirurgii, neurologii, neurochirurgii, ortopedii, urologii, reumatologii, to szansa dla wielu ludzi i reprezentowanych przez nich specjalności. Dzięki NAM zostanie uporządkowany problem transplantologii, zgodnie z prawem wszystkie procedury transplantacyjne powinny się odbywać pod "jednym dachem". Jak jest dzisiaj? Kompleks przy ulicy Borowskiej to 20 sal operacyjnych, stąd przewaga klinik chirurgicznych. Ale muszą one mieć naturalne zaplecze internistyczne. W innym przypadku trzeba byłoby "jeździć" przez całe miasto na konsultacje. Usunięto z projektu klinikę chirurgii dziecięcej, która nie miała żadnego zaplecza pediatrycznego. W wyniku przenosin, zostaną opróżnione dwa budynki kliniczne, jeden z nich po modernizacji w starym kampusie powinien służyć docelowo jako obiekt dydaktyczny, wykorzystanie drugiego obiektu to problem, w sprawie którego powinno się podjąć decyzję jak najszybciej. Po raz pierwszy uczelnia posiada logiczny, zgodny z prawem, podporządkowany interesom uczelni program zagospodarowania NAM, w którym zwiększono o 40 bazę łóżkową, kosztem likwidacji czytelni, którą zaplanowano na ogromnej powierzchni na ostatniej kondygnacji budynku B. Po co ona w takim rozmiarze w czasach internetu, oddalona od innych części szpitala? Byłaby to kolejna niewykorzystana powierzchnia, wymagająca ogrzewania i zatrudnienia nudzącego się personelu. Usunięty został kolejny bubel projektowy. To w odpowiedzi tym, którzy w każdym działaniu sprzecznym z ich argumentacją snują spiskową teorię dziejów. W NAM powstaje 27-łóżkowa nowa klinika anestezjologii i reanimacji, w tym w jej strukturze przewidziano 9 łóżek na oddział neuroreanimacji (innym rozwiązaniem może być włączenie neuroreanimacji w struktury Kliniki Neurochirurgii). 27 (!), a nie ponad 60 (10%) jak chcieliby niektórzy. Nie uprawiajmy demagogii. Nie oszukujmy społeczności akademickiej. Kto taką bazę utrzyma? Region, miasto, uczelnia zyskuje kolejne miejsca intensywnego leczenia chorych. Modernizacja programu użytkowego NAM została przyjęta przez senat ogromną większością głosów i spotkała się z krytyką pojedynczych osób w całej uczelni. Tych krytycznych uwag nikt nie lekceważy. Trzeba było przyjąć optymalny, najbardziej logiczny wariant, który z definicji nie mógł wszystkich satysfakcjonować. Szkoda, że jedna z klinik zrezygnowała z przeniesienia, tracąc na wiele lat szansę na jakościowy skok. Odchodząca ekipa nie zostawia "pustych szuflad", wiele spraw rozpoczętych przez nią będzie, bo musi być, kontynuowane. Możliwe, że inaczej, że inne będą priorytety. Na pewno dojdą nowe problemy, z którymi trzeba będzie się zmierzyć. W czasie spotkań przedwyborczych pojawią się z pewnością ciekawe pomysły. Jeżeli będą one do zrealizowania lub ich waga będzie tak znaczna, że do realizacji trzeba będzie przystąpić natychmiast, zostaną podjęte jeszcze przed 1 września, bez względu na to, kto będzie autorem pomysłu czy projektu. Chociażby z tego powodu, że założenia do budżetu na rok 2006 resorty zdrowia i nauki muszą złożyć do końca maja. Myślę, że mam prawo do wskazania najważniejszych spraw do rozwiązania w najbliższych latach. W tym roku skończy się półwieczny problem dzierżawy obiektu przy ulicy Kuźniczej, którego klatka schodowa okresowo przypominała miejski szalet. Zostaną też dokończone prace adaptacyjne na kolejnej kondygnacji i Wydział zakończy przeprowadzkę na ulicę Krakowską do obiektu kiepsko wyposażonego. To wyzwanie na następne lata. Projekt grantu dla wrocławskiej stomatologii został bardzo wysoko oceniony oraz uzyskał zapewnienie, że zostanie skierowany do realizacji przy następnej transzy środków unijnych. Wydział Pielęgniarski został przekształcony w Wydział Zdrowia Publicznego i zwiększył blisko 6-krotnie liczbę studentów. Dzięki życzliwości Urzędu Marszałkowskiego wydział ma swoją siedzibę, w której jest już... za ciasno. Wydział musi okrzepnąć, uporządkować i dopasować do współczesnych wymogów i kierunków kształcenia swoją strukturę. Stabilizacja musi nastąpić w administracji wydziału. Wskaźnik rotacji na stanowisku Kierownika Dziekanatu przypomina rotację na stanowisku Ministra Zdrowia. Uczelnia zatrudnia aktualnie ponad 180 samodzielnych pracowników nauki i powiedzmy sobie szczerze, że pod tym względem cztery uczelnie medyczne w kraju są poza naszym zasięgiem w najbliższych 5-10 latach, zatrudniają one bowiem ponad 200 samodzielnych pracowników nauki i też się rozwijają. Trzy wydziały uczelni mają pełne prawa akademickie, Wydział Lekarsko-Stomatologiczny uzyskał już prawo do doktoryzowania. Wydział Zdrowia Publicznego powinien te prawa uzyskać w bieżącym roku kalendarzowym. Jest to ważne, w sytuacji spełnienia wymogów stawianych do przekształcenia akademii medycznych w uniwersytety medyczne, co przewiduje nowy projekt ustawy. Projekt nowej ustawy porządkuje sprawę zatrudnienia w kilku uczelniach wyższych. Trzeba się liczyć z "odejściem" niektórych pracowników, pomimo że pobory w naszej uczelni na tle innych uczelni we Wrocławiu i w kraju są przyzwoite. To efekt twardej dyscypliny finansowej i dobrej przez ostatnie lata współpracy z organizacjami związkowymi. Uczelnia pozbyła się m.in. "bazy transportu", wyłączyła z eksploatacji jeden z domów studenckich oraz sprzedała ośrodek w Zagórzu (do tego ostatniego dopłacaliśmy rocznie 450 tys. złotych). W ostatnich latach w uczelni w miarę bezboleśnie rozwiązano problem zatrudnienia adiunktów po osiemnastu latach pracy bez habilitacji. Udało się połączyć interesy osobiste z interesami uczelni. Z dość licznej grupy pracowników zdjęto widmo zmiany miejsca pracy, wcześniejszej emerytury czy wręcz bezrobocia. Uczelnia powierzyła tej wysoko wykwalifikowanej grupie więcej zajęć dydaktycznych, rezygnując częściowo z efektów ich aktywności naukowej, nie zamykając nikomu drogi do awansu naukowego. Ten problem, do którego część naszej społeczności podchodziła początkowo bardzo nieufnie, udało się nam wspólnie spokojnie rozwiązać. Ukształtował się nowy sposób na rozwiązywanie tego problemu, który był dotąd kwadraturą koła i niepotrzebnie wyrządzał krzywdę wielu porządnym ludziom i znakomitym fachowcom. Być może, że nie 270 mln złotych pozyskanych na budowę uczelni i inne sprawy, ale uczciwe rozwiązanie spraw ludzkich w przyszłości będzie oceniane jako najważniejsze osiągnięcie odchodzącej ekipy. Potrzebna będzie odwaga i determinacja, żeby dokonać restrukturyzacji istniejących jednostek, zarówno w zakładach teoretycznych, jak i klinicznych. Barokowe nazwy niektórych klinik, rozwój niektórych dyscyplin, wymogi organizacji pracy, rozwój kadr i badań naukowych wskazują na kierunki działań w tym zakresie. Należy je przedłożyć nad interes i kiepską argumentację przeciwników tych rozwiązań. Tolerowanie takich postaw to hamowanie rozwoju uczelni i jej pracowników i nijak ma się do zasad demokracji. Uczelnia to zarówno kapitał ludzki, jak i społeczny. Na tradycyjnych, najstarszych wydziałach powinny się pojawić jednostki naukowo-dydaktyczne zarówno kliniczne, jak i teoretyczne, które pozwolą lepiej przygotować do zawodu i zaistnieć uczelni jako ważny segment życia społeczno-ekonomicznego. W tym przypadku jesteśmy na starcie. Uczelnia nie liczy się jako opiniodawca w wielu dziedzinach związanych z ochroną zdrowia i zdrowiem publicznym, tutaj wyprzedzają nas dwie inne uczelnie, które zmonopolizowały te problemy. Uczelnia nie ma spójnego programu kształcenia podyplomowego, mimo że od 12 lat posiada wydział o takiej nazwie. Tu każdy "sobie rzepkę skrobie". W uczelni nie ma klinik psychiatrii i neurologii dziecięcej i chyba szybko ich nie będzie. Może w NAM? Jeżeli tak, już dzisiaj trzeba pomyśleć o kadrach i rozpocząć rozmowy z przedstawicielami władz samorządowych. Będzie to trudne, biorąc pod uwagę doświadczenia Wydziału Zdrowia Publicznego. Dojrzewamy do utworzenia drugiej kliniki anestezjologii i drugiego zakładu radiologii (w NAM). Każdy z wydziałów lekarskich powinien mieć swój zakład radiologii i swoją klinikę anestezjologii. Nieodległa nowa struktura szpitali klinicznych wskazuje, że każdy z wydziałów mógłby posiadać swój szpital kliniczny. Wydaje się, że to trzeba zrobić, chętnie podejmę polemikę z adwersarzami, szczególnie z tymi, którzy wykazują aktywność tylko w okresach wyborów. Prawdopodobnie za kilka lat zajdzie konieczność kolejnej restrukturyzacji szpitali klinicznych. Po wybudowaniu centrum pediatrycznego przy ul. Borowskiej powstanie 1000-łóżkowy szpital, w starym kampusie pozostanie drugi mniejszy lub trzeba będzie szukać innych rozwiązań organizacyjnych. Przy każdej okazji należy dążyć do likwidacji "bazy obcej" i rozproszenia bazy nawet własnej w wielu miejscach miasta. To są nieekonomiczne rozwiązania. Niepotrzebną bazę należy wydzierżawić lub sprzedać, a pozyskane środki przeznaczyć na modernizację starej i nowe zadania dydaktyczno-naukowe. Uczelnia będzie być może po raz pierwszy beneficjentem znacznych środków unijnych w 2005 roku. Bezkonkurencyjny okazał się w grupie szkół wyższych projekt utworzenia "ośrodka alzheimerowskiego" w Ścinawie. Pamiętam dzień, w którym przyszedł do mnie Pan Hajtko, nieznany mi wcześniej pracownik Starostwa Lubińskiego z pomysłem utworzenia takiego ośrodka. Następnie wizyta w Ścinawie, wiele spotkań i dyskusji, powołanie Komitetu Honorowego z udziałem Wojewody, Marszałka, JE Kardynała Gulbinowicza, P.T. Parlamentarzystów i innych wybitnych postaci życia naukowego, społecznego i politycznego, utworzenie Fundacji Alzheimerowskiej, poparcie wielu znanych osobistości i opracowanie projektu. To, że ten projekt zdeklasuje inne projekty było do przewidzenia, gdyż wpisywał się idealnie w cztery spośród 5 priorytetów unijnych. To, że znajdzie swoich przeciwników, którzy będą próbowali zdyskwalifikować jego wartość i nadwyrężyć autorytet wielu wybitnych Wrocławian, nie przyszłoby mi do głowy. Na pierwszym "rezerwowym" miejscu jest nasza stomatologia. Jeżeli pojawią się dodatkowe środki w tym roku, będzie ich beneficjentem, a na pewno się nim stanie, jak mnie zapewniano, w 2006 roku. Dzięki tym środkom wydział zyska nowoczesną bazę dydaktyczną oraz naukową, z pracami adaptacyjnymi uczelnia radzi sobie na razie powoli sama. Rozpoczęła się dyskusja nad Narodowym Planem Rozwoju na lata 2007-2013. Przez 7 lat do dyspozycji Polski Unia Europejska stawia około 500 mld złotych (tak! słownie: pięćset miliardów). Takich środków do tej pory nie było i jak przewiduje Wicepremier Jerzy Hausner już nie będzie. Już dzisiaj trzeba pomyśleć o partycypacji w pozyskaniu tych środków dla uczelni. Trzy zadania rysują się w tym przypadku wyraźnie: budowa budynku C w NAM z przeznaczeniem dla akademickiej pediatrii, budowa centrum badań podstawowych (wdrożeniowych) oraz budowa nowej biblioteki. Dlaczego te inwestycje? Warunki, w jakich pracuje większość (z wyjątkiem dwóch: Kliniki Chirurgii i Urologii Dziecięcej wzmocnionej przed dwoma laty przez nowoczesny oddział reanimacji i Kliniki Hematologii i Chorób Nowotworowych) klinik pediatrycznych, już dawno nie spełniają wymaganych standardów, a lokalizacja dwóch z nich naprzeciw cmentarza nie jest najszczęśliwsza, nie tylko według mojej opinii. Jeżdżąc po świecie z pewnością zauważyliście Państwo, że w kampusach wydziałów medycznych są usytuowane jednostki badawczo-wdrożeniowe. W Dreźnie np. obok takiej jednostki w kapusie Wydziału Medycznego zdążono wybudować już dodatkowo filię Instytutu Maxa Plancka. Uczelnia musi wywiązać się z ustaleń Komisji Majątkowej i oddać budynek biblioteki przy ulicy Parkowej Kościołowi Ewangelicko-Augsburskiemu, który wykazał ogromną życzliwość i cierpliwość w stosunku do naszej uczelni, rozumiejąc, że budowa i uruchomienie biblioteki przy ulicy Borowskiej przed oddaniem NAM byłaby inwestycją chybioną w czasie. Na te inwestycje potrzebne będzie około 500 mln złotych. Bardzo dużo! Ale to tylko tysięczna część planowanych do pozostawienia Polsce środków. Nie ukrywam, że rozpocząłem na ten temat rozmowy z wpływowymi osobami w kraju i w mieście. Na razie chodzi o to, jaką przyjąć strategię w wyborze zadań. Muszą to być zadania trafione, profesjonalnie przygotowane i w dodatku umiejętnie sprzedane. Te inwestycje będą droższe niż wynikałoby to z proporcji do NAM. "Udało się" bowiem przed 1 maja 2004 roku uciec przed 22% VAT-em na duże roboty budowlano-montażowe. Uważny obserwator mógł zaobserwować, że wiosną ubiegłego roku zostały rozmontowane dźwigi zewnętrzne, co oznaczało, że zostały zakończone "grube" prace budowlane i stworzone warunki do prac, które można prowadzić bez względu na porę roku i pogodę. Do tego dojdą koszty nowoczesnej aparatury, która dzisiaj spoczywa jeszcze w biurach projektowych, a za 5-10 lat będzie standardem. Ten postęp ma też swoją cenę. Kolejnymi zadaniami mogłyby być: budowa "bunkra" do naświetlań oraz budowa centrum medycyny nuklearnej. Budowa akademickiego centrum onkologicznego, drugiego we Wrocławiu, nie zyska dziś poparcia władz regionalnych i Ministerstwa Zdrowia. Bez takiego poparcia realizacja tej idei jest niemożliwa. Próby zdobycia środków własnych na realizację tego celu w ostatnich latach się nie powiodły. Potrzebne będą niemałe środki na modernizację starej bazy klinicznej. Żeby wystąpić o te środki, uczelnia musi dysponować gotowymi projektami, a to też są spore środki finansowe, które uczelnia musi zacząć gromadzić już w tym roku. Nie mamy wyboru, albo skromne środki, którymi dysponujemy przeznaczymy na bieżące wydatki, albo podejmiemy wyzwanie i wykorzystamy szansę. Należy też pomyśleć o alternatywnych źródłach finansowania nowych inwestycji. W tym przypadku cudu nie będzie. Trzeba go zastąpić precyzyjnie zaplanowaną pracą, oryginalnymi i realnymi projektami oraz aktywnością w pozyskiwaniu prawdopodobnie kilku źródeł finansowania. Najwyższy czas skończyć z wożeniem chorych na badania między szpitalami lub przez podwórka między budynkami. To są standardy europejskie sprzed 100 lat. Trzeba wreszcie pamiętać również o tym, że za 8-10 lat uruchomiona dzisiaj aparatura diagnostyczna zacznie tracić atesty. Na szczęście etapowe oddawanie NAM do użytku nie spowoduje w przyszłości spiętrzenia w jednym roku kosztów wymiany aparatury na sprzęt nowej generacji. Medycyna kliniczna jest niedofinansowana. To prawda. Uczelniom medycznym 1 stycznia 2002 roku przekazano zadłużone szpitale kliniczne. Przez 3 wcześniejsze lata organem założycielskim był dla nich Minister Zdrowia. To też fakt, niestety smutny i brzemienny do dziś w skutkach. Gdyby uczelnie nie uzyskały nadzoru nad szpitalami, wielu klinik, a być może całych szpitali klinicznych, dzisiaj nie byłoby, a wielu piewców roszczeń mogłoby je zanosić do... księżyca. Uchwała Konferencji Rektorów Uczelni Medycznych podjęta na początku 1999 roku w Ojcowie była historycznym błędem i dowodem na brak wyobraźni. Podejmując ją ówcześni rektorzy uznali, że nie interesują ich szpitale kliniczne i ulokowane w nich kliniki, którymi wielu z nich kierowało. Za takie błędy odchodzi się w niebyt. Grzebanie i rozliczanie przeszłości to nie jest moje ulubione zajęcie. Efekty z reguły mierne. Na rozliczenia szkoda czasu. Interesuje mnie teraźniejszość i przyszłość uczelni. Przez 3 lata, od września 1999 roku, rektorzy upominali się o nadzór nad szpitalami klinicznymi, angażując w to Prezydenta RP, Marszałka Sejmu, Premierów, Przewodniczących Klubów Parlamentarnych. Przez te 3 lata dyrektor departamentu w Ministerstwie Zdrowia, a więc organu założycielskiego, nadzorujący szpitale kliniczne, magister teatrologii zjawił się raz na posiedzeniu Komitetu Sterującego Urzędu Marszałkowskiego. Przez 5,5 roku przeżyłem 9 ministrów zdrowia, trzech z nich pełniło tę funkcję od 1 do 14 dni. Z 6 pozostałych tylko dwóch złożyło wizytę na uczelni. Wynika z tego jasno, że o własne losy musimy zadbać sami. Nie da się powrócić do stereotypów myślowych sprzed 1999 roku. Żyjemy w innych warunkach w innym otoczeniu, nie mnóżmy sobie przeciwników wewnętrznych, nie konfliktujmy środowiska, załatwiając swoje drobne interesy. Według dzisiejszych kalkulacji uczelni naszej potrzeba do realizacji zadań dydaktyczno-naukowych około 1400-1500 łóżek (dziś łącznie z klinikami "na bazie obcej" ma ich ponad 1800). Zmniejszanie bazy klinicznej nastąpi już na przełomie 2005/2006 w czasie przeprowadzki na ulicę Borowską. Podstawową kadrą lekarską stanie się w przyszłości kadra akademicka inaczej opłacana oraz rezydenci. Do pensum dydaktycznego klinicystom należy w przyszłości zaliczać opiekę nad kształconymi w ramach rezydentur i zróżnicować tradycyjne, związane z dydaktyką przeddyplomową pensum dydaktyczne klinicysty i pracowników zakładów teoretycznych. Roczne pensum dydaktyczne w zakładzie teoretycznym przy dobrej organizacji jest do zrealizowania w ciągu 6-8 tygodni, można przychodzić do pracy tylko 2-3 razy w tygodniu. Takiego "przywileju" nie mają klinicyści. I nie chodzi tutaj o skonfliktowanie dwóch grup zawodowych, chodzi o wyrównanie szans i zwrócenie uwagi, że klinicyści spędzają większość czasu z chorymi, kształcą lekarzy, sprawują nadzór nad stażystami, rezydentami i osobami specjalizującymi się. Nowy projekt ustawy o szkolnictwie wyższym daje szanse na dokonanie zmian właśnie w tym kierunku. Nie można słuchać i nadal ulegać niemerytorycznym argumentom. To w końcu nie klinicyści są na czele list wieloetatowców. Powinny powoli zanikać lekarskie etaty szpitalne. Zaoszczędzone środki powinny być skierowane do lekarzy akademickich, którzy z grupą rezydentów będą stanowić personel lekarski klinik. Trzeba też wreszcie zrozumieć, że szpital kliniczny nie jest organizacją charytatywną, że rozpoczęcie nowych zadań bez szczegółowego biznesplanu jest przedsięwzięciem, które oddala uzyskanie równowagi finansowej przez szpitale, że liczy się wynik finansowy całej jednostki klinicznej, a nie wyspowo wybranych procedur. Lektura protokółów kontroli wewnętrznych i Najwyższej Izby Kontroli jest przygnębiająca. Nigdy osobiście nie akceptowałem beztroski o wyniki finansowe poszczególnych klinik i nadmiernego apetytu etatowego niektórych ich kierowników. Proszę przeglądnąć najnowszy spis osobowy uczelni, który częściowo odsłania stan aktualny. Niektóre fakty zostały ukryte. W jednym miejscu "zapomniano" o rezydentach, w innym o "doktorantach". Te luki nie powstały w Dziale Wydawnictw. Przed oddaniem "składu osobowego" do druku, każdy kierownik jednostki otrzymał z redakcji "szczotkę" z prośbą o uaktualnienie danych. Nie może być nadal tak, że niektóre kliniki potrafiły zbilansować swoje budżety, a inne generują nadal wysokie długi, coraz to wysuwając nowe żądania i strasząc sądami. Do pierwszej rozprawy... i bez względu na jej wynik wiadomo co trzeba zrobić. Wydaje się, że nadszedł wreszcie czas na ujawnienie pełnego zatrudnienia w szpitalach klinicznych, które są przeetatyzowane. Trzeba poszukiwać w dialogu ze związkami zawodowymi dróg zmiany tej sytuacji. Tym bardziej, że kontrakt na rok 2005 jest dla klinik wrocławskich niekorzystny. Niby za nieco większe środki, będziemy mniej pracować. Obcięto bowiem limity punktowe. Rozwijającej swoje usługi poradni przy ulicy Borowskiej przyznano kontrakt na poziomie I kwartału 2004 roku pomnożony przez 4. Sabotaż czy brak wyobraźni? Proszę wytłumaczyć chorym, że w 2005 roku wydłużą się kolejki. Narzekamy na korupcję i protekcjonizm w służbie zdrowia. Kto go tworzy? Kto w końcu odpowiada konstytucyjnie za zabezpieczenie zdrowotne Polaków? Kierownicy klinik, ordynatorzy oddziałów, lekarze dyżurni? Kto zapłaci za kolejne nadwykonania? Jak długo szpitale kliniczne będą czekały na zwrot poniesionych kosztów związanych z bublem legislacyjnym, jakim była "ustawa 203"? I wreszcie uwaga - mniejsze kontrakty powinno się realizować mniejszą liczbą pracowników. W tym miejscu trzeba pomyśleć również o tym, że kliniki w NAM będą miały w większości mniej łóżek niż obecnie. Sytuacja szpitali klinicznych była jednym z priorytetów ustępującej ekipy. Najpierw 3 lata utarczek o nadzór uczelni, potem stopniowe wdrażanie restrukturyzacji w niezbyt sprzyjającym otoczeniu zewnętrznym i już z komornikami na karku. Do końca lutego zleciłem dyrektorom szpitali klinicznych opracowanie programu ich oddłużeń. Do jego realizacji będzie potrzebna zmiana mentalności części pracowników. Muszą zrozumieć, że obecna sytuacja zagraża im samym, zagraża nie tylko klinikom i szpitalom, ale również uczelni. Problem szpitali klinicznych będzie zapewne priorytetem w najbliższych latach. Nowemu rektorowi i senatowi życzę determinacji i odwagi w podejmowaniu decyzji i ich realizacji. Specjaliści od kreciej roboty i malkontenci byli, są i będą. Nie bójcie się ich. Róbcie swoje! Nieźle wyglądały również inwestycje w katedrach klinicznych, w tych przypadkach pozyskiwano środki z Ministerstwa Zdrowia (tomograf komputerowy dla Katedry i Zakładu Radiologii, angiograf dla Katedry i Kliniki Kardiologii - to najdroższe zakupy zrealizowane tylko w 2004 roku). Licznych, jednostkowo mniejszych, ale istotnych zakupów dla klinik dokonywała Fundacja Akademii Medycznej. Wprowadzony etapami prosty system oceny naukowej, kompatybilny z rankingiem KBN, premiuje zarówno zespoły, jak i jednostki. Uzyskany przez Wydział Farmacji status centrum doskonałości otwiera nowe możliwości jakościowe przed całą uczelnią. Moje doświadczenie pozwala mi na stwierdzenie, że uczelnia musi posiadać kilku zagranicznych i krajowych partnerów do działalności naukowej i dydaktycznej. Wiele zawartych umów jest nierealizowanych. Unikatowym przedsięwzięciem była idea utworzenia ośrodka badań epidemiologicznych w Oleśnicy. Z tego co się orientuję, żadna uczelnia medyczna w Polsce takiego ośrodka nie posiada. Potrzebna jest silniejsza promocja tego ośrodka oraz większe zainteresowanie innych wydziałów, przede wszystkim Wydziału Zdrowia Publicznego i Wydziału Lekarsko-Stomatologicznego. Zapotrzebowanie na prace z zakresu epidemiologii i zdrowia publicznego jest duże i szanse na cytowania naszych badań wyraźnie wzrosną. Potrzebne będą również na ten cel większe niż dotąd środki finansowe. Aktywność naukowa jest mierzalna liczbą i jakością prac naukowych. Liczba cytowań prac z naszej uczelni jest nadal niska, mimo wyraźnego postępu w ostatnich latach. Trzeba poszukiwać kolejnych rozwiązań i metod promocji. Zakaz wypicia kawy i zjedzenia ciastka w czasie egzaminu doktorskiego to metoda tresury, którą szybko schowaliśmy, a nie sposób na podnoszenie poziomu działalności naukowej. Do prowadzenia znaczącej działalności naukowej są potrzebne środki finansowe oraz silni partnerzy. Nie należy unikać współpracy z ośrodkami silniejszymi od nas. W najbliższych latach powinny przynosić efekty środki zainwestowane w zakładach teoretycznych. Przykładem może być nasza biofizyka i immunologia kliniczna. W ostatnich latach liczba studentów wzrosła o ponad 1000. Uczelnia weszła w system kształcenia bolońskiego. Pojawiły się nowe kierunki studiów. Liczba pracowników naukowo-dydaktycznych i dydaktycznych przekroczyła na początku roku akademickiego 1000 osób. Część kadry dydaktycznej uczelnia pozyskała spośród pracowników szpitali klinicznych. To potężny potencjał ludzki. Uważam, że nowe kierunki studiów powinny być wprowadzane w najbliższych 2-3 latach ostrożnie, należy uporządkować i unowocześnić programy dotychczasowych kierunków i dążyć do podniesienia kształcenia na dwóch kierunkach: zdrowie publiczne i fizjoterapia z licencjatu do magisterium. Być może trzeba zrewidować celowość utrzymywania ośrodków w Zielonej Górze i w Świdnicy. Czwarty rok uczelnia prowadzi kształcenie w języku angielskim na kierunku lekarskim. Żmudnie odrabiamy stracony czas. AM w Poznaniu i Collegium Medicum UJ prowadzą to kształcenie od ponad 20 lat. W Poznaniu na studia anglojęzyczne przyjęto w tym roku ponad 200 studentów, w Krakowie medycynę studiuje tylko z Norwegii...180 studentów. Daleka droga przed nami. Dobrze się stało, że udało się przełamać opory wewnętrzne i wprowadzić na uczelnię drugi język wykładowy. Wydziały Farmacji i Lekarsko-Stomatologiczny planują rozpoczęcie kształcenia w języku angielskim od 1 października. Życzę powodzenia! Nie sposób nie zadać już dzisiaj pytania, co zrobić z zapleczem dydaktycznym i socjalnym uczelni? Stopniowe przenoszenie centrum życia uczelni na ulicę Borowską spowoduje zapewne przeniesienie tam również przynajmniej jednego z domów studenckich. Tu widzę możliwość roszady. Jeden z budynków zespołu burs pielęgniarskich będzie można zlikwidować i oddać studentom. Gdyby brakowało miejsc w bursach dla pracowników uczelni i SPSK nr 1, należy im zaproponować miejsca przy ulicy Wojciecha z Brudzewa. Wtedy jest sens utrzymywania i rozbudowy campusu sportowego. Hotele przy ulicy Kotsisa powinny być sprzedane, a pozyskane środki powinno się przeznaczyć na remonty i modernizację obiektów przy ulicy Ślężnej. (nota bene w ostatnich 6 latach uczelnia pozyskała trzy duże kubaturowo obiekty, w tym jeden kupiła, przywróciła do życia opuszczony obiekt przy ul. Chałubińskiego, gdzie mieści się Zakład Biologii Molekularnej i sprzedała jeden obiekt deponując środki z przeznaczeniem na zakup ośrodka rekreacyjnego). Uczelnia nie uniknie audytów, w czasie których będzie oceniana jej działalność statutowa. Audytów nie unikną również nasze szpitale kliniczne. Uzyskany przez uczelnię certyfikat ISO w zakresie badań naukowych i dydaktyki jest dobrym prognostykiem i ułatwił starania o środki unijne. Wybory, w trakcie których jesteśmy, są okresową okazją do oceny przeszłości, do samooceny oraz do budowania programów. Muszą to być programy realne. Rękojmie ich realizacji mogą dać ludzie, którzy udowodnili w przeszłości, że radzą sobie z mniejszymi zadaniami. Nie darzę zaufaniem tych, którzy już w przeszłości pokazali czego nie potrafią i próbują ponownie powrócić na scenę lub odegrać większą niż dotąd rolę. Kierowanie kliniką, zakładem, wydziałem i uczelnią to przede wszystkim obowiązek i dyspozycyjność. Im wyższy szczebel władzy, tym większe i wyższe. Kampania wyborcza kieruje się swoimi regułami. Są jednak granice, których przekroczyć nie wolno. Absolwentom tegorocznym wszystkich kierunków studiów przypominałem, że Alma Mater to matka, która nakarmiła ich wiedzą, dała im zawód. Przeciwko rodzicom nie godzi się występować. Dla jawności życia akademickiego zrobiono w ostatnich latach wiele. Przypomnę coroczne debaty ogólnouczelniane, niespotykaną do tej pory aktywność wielu członków naszej społeczności w licznych stałych komisjach senackich i rektorskich oraz powoływanych doraźnie zespołach do opracowania koncepcji i rozwiązania jakiegoś ważnego problemu. Za tę aktywność nigdy nieopłacaną serdecznie dziękuję. Uczelnia została również nieźle "okopana" na zewnątrz. W wielu zespołach, komisjach na szczeblu krajowym i wojewódzkim zasiadają nasi pracownicy. Pamiętam wiele zebrań wyborczych. W czasie jednego z nich kandydat nieudolnie cytował księdza Tischnera i postanowił poniżyć kontrkandydata rzucając po stole biografią Gołoty, prezentując jednocześnie program "niemożności". Wiadomo, że z "takim" programem społeczność akademicka musiała odesłać go "do narożnika". Kampania wyborcza powinna działać ożywczo, wskazać na problemy, których nie doceniano w ostatnich latach, ale musi opierać się na realiach. Musi podjąć ważne ogólne problemy uczelni. Nie można zmuszać kandydatów do najwyższych funkcji do obietnic, których nie będą w stanie z przyczyn zewnętrznych zrealizować. Gorzej, kiedy kandydat z własnej woli składa obietnice: tu pomaluję, tam pograbię. Do tych prac potrzebny jest pędzel i grabie, a nie gronostaje. Rektor ustala dodatki funkcyjne prorektorom, dziekanom i prodziekanom. Pobory rektora ustala Minister Zdrowia. Teoretycznie rektor może wystąpić do senatu o drugi dodatek funkcyjny. Zerwałem z tym zwyczajem, pamiętając o kłopotach w rytmicznym wypłacaniu poborów pracownikom uczelni, o pożyczkach na pobory, zaciąganych z Zakładowego Funduszu Świadczeń Socjalnych przed 1999 rokiem. Magnificencji nie wypada prosić senatu o jałmużnę dla siebie. Nie wolno kłamać i opowiadać o kandydatach nieprawdziwych, trudnych do sprawdzenia informacji, tworzyć wirtualnych faktów, dopisywać nielogiczną argumentację, której nigdy nie było w czasie podejmowania decyzji. Kandydat na rektora czy dziekana nie może też posługiwać się takimi metodami. Jeżeli nawet wygra, szybko zapłaci rachunek z wysokim "napiwkiem". W czasie wyborów pojawiają się próby osobistych porachunków. W ostatnich latach był to margines życia uczelni, najwięcej tracili "fałszywi prorocy". Ze zdziwieniem obserwuję ostatnio pewną aktywność największych dłużników, którzy z "troską" pochylają się nad niedolą klinik. Mości Panowie, wiem, że najbardziej odpowiadałby wam "rektor - słupnik". Społeczność akademicka nauczyła się przed takimi postawami skutecznie bronić i ograniczać ich destrukcyjny i toksyczny wpływ na życie uczelni. Już słyszę, że to ograniczenie wolności obywatelskiej i akademickiej. Nic takiego. Każdemu wolno kochać i marzyć. Nie wszystkie marzenia muszą stać się rzeczywistością, nie każda miłość musi spotkać się z wzajemnością. W czasie kampanii pojawią się nowi liderzy. Tak było zawsze. Życzę im sukcesów. Ich osobisty sukces, to sukces całej uczelni i odwrotnie. Nieudany wybór, porażka liderów to spowolnienie rozwoju uczelni. Będzie się ona wyspowo rozwijać, ale jako całość uczelnia straci. Dobry lider to taki, który buduje mosty, a nie wykopuje już w czasie kampanii wyborczej dołów, których nie daje się zasypać. Dobry lider potrafi przebaczyć, ale też potrafi powiedzieć non possumus! Ekipa, która rozpocznie kierowanie uczelnią 1 września powinna sobie postawić cel, żeby odchodząc za kilka lat, zostawić uczelnię lepiej zorganizowaną, o wyższej pozycji, atrakcyjniejszą i bogatszą w podstawowych jej obszarach działania niż ją przejęła. Bardzo trudno odrabia się stracony czas, a zmarnowane okazje z reguły się nie powtarzają. Rektorowi trzeba pozwolić na dobór najbliższych współpracowników i tego oczywistego przywileju nie należy w sposób nierozsądny ograniczać. Nie należy też lekceważyć opinii rektora w przypadku wyborów dziekanów, gdyż to są też najbliżsi jego współpracownicy. Dobry zespół dziekanów to więcej czasu na ogólne sprawy uczelni! Z drugiej strony zasady demokracji wymagają, żeby rektor elekt przedstawił elektorom w pierwszych wyborach po dwóch w miarę równowartościowych kandydatów na stanowiska prorektorów. Gdyby było inaczej, Kolegium Elektorów ma prawo się o to upomnieć. Być może trzeba będzie sięgnąć po kandydatów ze sztabu wyborczego konkurenta. Dlatego tak ważne jest, żeby zachować twarz na wszystkich etapach wyborów. Ważne są relacje między senatem i rektorem. Rektor musi szukać w senacie partnera do rozwiązywania problemów. Posiedzenia senatu muszą być przygotowane wcześniej, wcześniej w komisjach senackich i rektorskich należy przedyskutować najważniejsze dla uczelni sprawy. Przedyskutowany przez kilkadziesiąt osób ważny dokument czy problem z reguły jest lepszy niż program jednego autora. Prócz tego zgoda na udział w pracach senatu oznacza obowiązek udziału w jego posiedzeniach. Niektórzy śledzą uważnie przed wyborami moje ruchy. Podobno z kimś byłem na kolacji, komuś coś obiecałem. Większość tych informacji to wytwory fantazji. A nawet gdybym umówił się, czy to byłoby przestępstwo? Na "bankiety" przez sześć lat chodziłem raczej z obowiązku. Przykro mi, że nie wygrałem żadnego turnieju tańca i nie "przysporzyłem" chwały uczelni. Programowo nie biorę udziału w balach charytatywnych, nawet jeżeli wykupię na nie bilet. Chętnie wspomagałem różne akcje charytatywne i będę to czynił nadal, bo wiem, że w nieszczęściu jest to skuteczna forma pomocy. Nie poprawiałem swojego życiorysu. Do ujawnionych kandydatów staram się zachować równy dystans. Stąd może wrażenie, że co tydzień zmieniam swojego "faworyta". Kampania wyborcza to nie kurara, która porazi życie uczelni. Będzie się ono toczyło w normalnym, dotychczasowym tempie do 31 sierpnia 2005 roku bez żadnego drugiego dna i ukrytego celu. Nikogo nie zmuszam do współpracy, obowiązki natomiast potrafię wyegzekwować. Uszanuję każdy wybór, a relacje między "starym rektorem" a rektorem elektem będą zależeć od nich obu. Deklaruję do 31 sierpnia 2005 roku współpracę w ramach obowiązujących regulacji prawnych. Jeśli będę we Wrocławiu, wezmę zapewne udział w zebraniu otwartym z PT kandydatami na funkcję rektora. Uważam, że mam do tego prawo, może nawet obowiązek, a społeczności akademickiej mogę spokojnie spojrzeć w oczy. Program nakreślony przed sześciu laty przez kolegium rektorskie został zrealizowany z grubą nawiązką. Nie wszystko było dobre i udane. Dzisiaj w nielicznych przypadkach podjąłbym może inne decyzje. Za błędy przeprosiłem 30 września inaugurując po raz ostatni nowy rok akademicki. Do końca życia nie zamierzam jednak chodzić we włosienicy. Leszek Paradowski PS 1 września wracam do szeregu. Mam wiele lekcji do odrobienia. Wiem, co oznacza lojalność wobec przełożonych i uczelni oraz jakie są jej granice. Umilkną telefony, będę otrzymywał mniej listów i mniej ich będę pisał. Moje możliwości pomocy ulegną ograniczeniu. Nigdy jednak nie odmówię pomocy w takiej sytuacji, jaka zdarzyła się na początku ubiegłego roku. Zadzwonił do mnie znajomy profesor jednej z wyższych uczelni. Był to telefon od znajomego do znajomego z prośbą o pomoc studentce ostatniego roku weterynarii, której z powodu nowotworu amputowano kończynę dolną. Młoda dziewczyna miała jedno skromne życzenie, pragnęła jeszcze ukończyć studia. Przeszkodą były podróże do Warszawy na chemioterapię. W tym miejscu dziękuję Panu Dyrektorowi Markowi Pudełce, który przejął leczenie. Marzenie dziewczyny zostało spełnione... Nie boję się pustki. Mam dobry zespół, w którym drzemią olbrzymie możliwości. Wracam tam, skąd wyszedłem, do pracy lekarza i nauczyciela. Konferencja Rektorów Uczelni Medycznychw sprawie sposobu rozliczania kosztów związanych z prowadzeniem badań naukowych W związku ze zmianami dotyczącymi oceny projektów badawczych przez komisje bioetyczne Konferencja Rektorów Uczelni Medycznych postanawia: 1. W przypadku prowadzenia badań wieloośrodkowych uczelnia, instytut lub inna jednostka - organ założycielski jednostki koordynującej - przekazuje na konto komisji bioetycznej właściwej dla podwykonawcy kwotę 1500 euro lub jej równowartość w złotych polskich. 2. Kwotę powyższą należy wpłacić w terminie 14 dni na podstawie faktury wystawionej przez uczelnię medyczną właściwą dla podwykonawcy. 3. Uchwała wchodzi w życie z dniem podjęcia. Przewodniczący KRUM Prof. dr hab. dr h.c. Maciej Latalski Konferencji Rektorów Uczelni Medycznych z dnia 17 grudnia 2004 roku Konferencja Rektorów Akademii Medycznych, zaniepokojona kierunkiem prac nad rządowym projektem ustawy o pomocy publicznej i restrukturyzacji publicznych zakładów opieki zdrowotnej oraz o zmianie niektórych ustaw przedkłada uwagi do aktualnej wersji projektu tej ustawy. Wnosimy o: 1. Umieszczenie w nowelizowanej ustawie o zakładach opieki zdrowotnej systemu referencyjności szpitali z równoczesnym przyznaniem zróżnicowanych uprawnień w poszczególnych poziomach. Szpitale kliniczne są jednostkami, do których trafiają pacjenci, którym z uwagi na ograniczenia kadrowe i sprzętowe nie są w stanie pomóc szpitale powiatowe i wojewódzkie. Dlatego też szpitale kliniczne są żywo zainteresowane wprowadzeniem systemu referencyjności i stworzeniem im możliwości ubiegania się o stosowną rekompensatę w związku ze zwiększonym zakresem obowiązków, a także jakością świadczonych usług. 2. Uwzględnienie w projekcie ustawy o pomocy publicznej specyfiki szpitali klinicznych, dla których organami założycielskimi nie są jednostki samorządu terytorialnego lecz państwowe uczelnie medyczne. Powyższe odnosi się do dwóch zagadnień dotyczących stworzenia możliwości wspomagania przez Ministra Zdrowia restrukturyzacji szpitali klinicznych. Pierwszy aspekt to umożliwienie Ministrowi Zdrowia poprzez wprowadzenie w art. 13 ust. 1 zapisu stwarzającego furtkę dla przejęcia części zobowiązań szpitali klinicznych, drugi aspekt to poręczenie wart. 30 ust. l przez Ministra Zdrowia spłaty należności głównej od ewentualnie wyemitowanych przez szpitale kliniczne obligacji. Propozycja rządowa, by czynności te obciążały wyłącznie państwowe uczelnie medyczne dysponujące dotacją budżetową na cele naukowo-dydaktyczne, faktycznie pozbawia szpitale kliniczne wsparcia w procesie restrukturyzacji. Jednostki te mają więc już na starcie w procesie restrukturyzacji znacznie gorszą pozycję od samorządowych zakładów opieki zdrowotnej. 3. Honorowania w prowadzonym procesie restrukturyzacji ugód zawartych przed wejściem w życie ustawy o pomocy publicznej przez szpitale kliniczne z pracownikami w zakresie rozłożenia na raty i zrzeczenia się odsetek z tzw. ustawy "203". Nie ma żadnego merytorycznego uzasadnienia do wymuszania na jednostkach rozwiązywania tych umów i zawierania ich ponownie po dacie wejścia w życie ustawy o pomocy publicznej. 4. Odstąpienia od jednoznacznego wskazania przeznaczenia pożyczki z budżetu Państwa w art. 30a ust. 3 pkt. 3 lit. a na wyłączne zaspokajanie należności głównych z tytułu roszczeń pracowniczych wynikających z ustawy o negocjacyjnym systemie kształtowania przyrostu przeciętnych wynagrodzeń (tzw. "203"). Przyjęcie w ust. 3a, iż przez należność główną rozumie się należność wyliczoną wg wzoru za rok 2001 i 2002 będzie rodzić skutek niemożności wydatkowania środków z pożyczki na zapłatę należnych pracownikom kwot za inne okresy. Na dzień dzisiejszy nie ma szpitali klinicznych, które nie wypłaciły pracownikom wzrostu wynagrodzeń za rok 2001 i 2002. 5. Uelastycznienia zapisów dotyczących możliwości wykorzystania pożyczki przez dyrektorów szpitali na wszystkie roszczenia pracownicze wynikające z ustawy "203". Nie ma merytorycznego uzasadnienia dla ograniczania przepisami ustawy w sposób jednakowy wszystkich szpitali w zakresie wykorzystania pożyczki, albowiem dyrektorzy tych jednostek, realizując ciążący na nich obowiązek, podejmowali w ostatnim okresie różne decyzje, by dokonać przynajmniej częściowych wypłat pracownikom. Czynili to kosztem wstrzymania wypłat premii, innych składników wynagrodzenia czy też zmniejszania odpisów na zakładowy fundusz świadczeń socjalnych. Powinni oni mieć teraz szansę skorzystania z pomocy publicznej w sposób najbardziej według ich oceny dla szpitala korzystny. 6. Umieszczenia w projektowanej ustawie możliwości umorzenia pożyczki tym szpitalom klinicznym, które po jej wykorzystaniu osiągną dodatni wynik finansowy bez konieczności przekształcania się w spółkę użyteczności publicznej. KRUM wielokrotnie informowała Ministerstwo Zdrowia o braku racjonalnych przesłanek do uznania, że forma spółki użyteczności publicznej będzie właściwą formą prawną dla zakładów opieki zdrowotnej o charakterze klinicznym. Nie ma uzasadnienia do różnicowania pomocy publicznej pod kątem formy prawnej, w jakiej będą funkcjonowały szpitale. Jeśli więc dyrektorzy szpitali klinicznych, wykorzystując środki pomocy publicznej, wyprowadzą swoje jednostki z finansowych kłopotów, to powinni mieć prawo skorzystania z możliwości umorzenia pożyczki. 7. Odstąpienia od rygorystycznie ujętych ograniczeń w zakresie wymogów ciążących na dyrektorach zakładów opieki zdrowotnej poprzez umożliwienie im świadczenia drobnych prac na podstawie umowy o dzieło czy umowy zlecenia. W odniesieniu do wszystkich wyżej wymienionych postulatów KRUM na etapie prac Podkomisji i Komisji Nadzwyczajnej do rozpatrzenia projektów ustaw związanych z programem rządowym "Przedsiębiorczość - Rozwój - Praca" zgłaszała przez swoich przedstawicieli alternatywne propozycje zapisów. Część z nich zyskała poparcie na etapie prac Podkomisji, jednakże na ostatnim posiedzeniu Komisji Nadzwyczajnej zostały one odrzucone. Mając na celu ochronę dobra wspólnego, jakim jest kapitał wypracowany przez szpitale kliniczne oraz państwowe uczelnie medyczne, Konferencja Rektorów Uczelni Medycznych domaga się stanowczo uwzględnienia w projektowanych zmianach systemu opieki zdrowotnej specyfiki jednostek klinicznych. Bardzo liczymy na wsparcie ze strony Ministerstwa Zdrowia w zakresie zgłoszonych przez KRUM uwag. Przewodniczący KRUM Prof. dr hab. dr h.c. Maciej Latalski Centrum Doskonałości na Wydziale Farmaceutycznym Akademii Medycznej we WrocławiuZ wielkim zadowoleniem informuję o sukcesie Wydziału Farmaceutycznego naszej Uczelni, jakim jest zwycięstwo w konkursie Ministerstwa Nauki i Informatyzacji na Centra Doskonałości. Decyzją Komisji Ministerialnej zostało utworzone na Wydziale Farmaceutycznym Akademii Medycznej we Wrocławiu CENTRUM DOSKONAŁOŚCI pod nazwą: W skład zespołu, który przygotował zwycięski projekt wchodzą: Od strony administracyjno-organizacyjnej zespół wspierany był przez prof. dr. hab. Mariana Klingera, Prorektora ds. Nauki i współpracowników Zespołu ds. Współpracy z Zagranicą AM we Wrocławiu. Ostatecznie Minister Nauki i Informatyzacji w wyniku postępowania konkursowego powołał 100 Centrów Doskonałości we wszystkich dziedzinach nauki. W uczelniach medycznych powstały również Centra Doskonałości: cztery w AM w Warszawie i po jednym w AM w Łodzi, Katowicach, Krakowie, Poznaniu i Szczecinie. Tak więc nasza Uczelnia jest jedną z siedmiu akademii medycznych, w której powstało Centrum Doskonałości, ale znalazło ono miejsce w strukturach Wydziału Farmaceutycznego. Z powstaniem Centrum wiążą się nowe możliwości pozyskiwania środków z funduszy Unii Europejskiej, co w połączeniu z aplikacyjnym charakterem prowadzonych badań otwiera perspektywę współpracy z przemysłem farmaceutycznym. Zagadnieniom tej współpracy ma być poświęcone Forum Farmaceutyczne, planowane na wiosnę 2005 r. Należy wspomnieć, ze zespół badawczy Centrum Doskonałości Wydziału Farmaceutycznego naszej Uczelni łączy specjalistyczna współpraca z chemikami z Zakładu Struktury i Oddziaływań Molekularnych Wydziału Chemii Uniwersytetu Wrocławskiego. W środowisku naukowym Wrocławia Centrum Doskonałości Wydziału Farmaceutycznego znalazło się w towarzystwie zwycięskich zespołów z Politechniki Wrocławskiej (dwa Centra) i dwóch instytutów PAN: Instytutu Immunologii i Terapii Doświadczalnej oraz Instytutu Niskich Temperatur (po jednym Centrum). Grażyna Szajerka Zespół ds. Współpracy z Zagranicą AM we Wrocławiu Ogólnopolska konferencja "Proces Boloński w akademiach medycznych w Polsce"W dniu 10 grudnia 2004 roku w naszej Uczelni odbyła się ogólnopolska Konferencja nt. "PROCES BOLOŃSKI W AKADEMIACH MEDYCZNYCH W POLSCE". W Konferencji udział wzięli przedstawiciele wszystkich wyższych szkół medycznych w Polsce, bezpośrednio związanych z realizacją postanowień Deklaracji Bolońskiej na terenie swoich uczelni macierzystych, a więc dziekani/prodziekani, koordynatorzy programu Socrates/Erasmus, pracownicy dziekanatów i studenci uczestniczący w wymianie studenckiej programu Socrates/Erasmus. Z ramienia władz naszej Uczelni obradom Konferencji przewodniczył prof. dr hab. Zygmunt Grzebieniak, Prorektor ds. Dydaktyki, a Zespół ds. Współpracy z Zagranicą pełnił funkcję organizacyjną. Przewodni wykład nt. Procesu Bolońskiego wygłosiła prof. dr hab. Jadwiga Mirecka z Collegium Medicum Uniwersytetu Jagielońskiego w Krakowie. W wykładzie poruszyła najistotniejsze zagadnienia Procesu, takie jak: dwustopniowość studiów, system punktów akumulacyjnych i kredytowych ECTS, zagadnienia "Learning Agreement", zaliczenia okresu studiów za granicą, poprawności opracowywania "Suplementu do Dyplomu" oraz jakości kształcenia w Procesie Bolońskim. Ponadto w trakcie Konferencji zaprezentowano program Socrates/Erasmus jako jedno z narzędzi realizacji postanowień Deklaracji Bolońskiej na płaszczyźnie uczelni medycznych w kraju. Przedstawiono też problemy związane z realizacją programu Socrates/Erasmus (wymiana studentów, doktorantów i nauczycieli akademickich, studia w języku angielskim dla obcokrajowców), które były przedmiotem żywej dyskusji i wymiany poglądów. Niezwykle interesujące były też prezentacje doświadczeń studentów, którzy wcześniej skorzystali z możliwości studiowania za granicą w ramach umów bilateralnych programu Socrates/Erasmus. Charakterystyczne były refleksje, że mimo licznych początkowych kłopotów w obcym kraju, wszyscy studenci Erasmusa mile wspominali i nad wyraz wysoko oceniali okres studiowania w uczelniach partnerskich, traktując go jako swoistą szkołę życia. Dla niektórych z nich studia zagraniczne stały się podwaliną do kontynuacji szkolenia specjalizacyjnego za granicą, doskonałą formą szlifowania języka obcego, poznania specyfiki partnerskich ośrodków uniwersyteckich oraz poznania obcych kultur i nawiązania przyjacielskich kontaktów wśród wielonarodowej społeczności studenckiej. Zagadnienia systemu punktów ECTS, "Suplementu do Dyplomu", poprawności opracowywania w uczelniach macierzystych programu studiów zagranicznych, a natępnie bezproblemowego zaliczania tego okresu pobytu stanowią przedmiot stałego doskonalenia we wszystkich uczelniach uczestniczących w konferencji, zaś wymiana doświadczeń z uczelniami partnerskimi za granicą pozwala skutecznie rozwiązać wiele występujących problemów. Grażyna Szajerka Zespół ds. Współpracy z Zagranicą Fundusze akcesyjne szansą uzyskania dodatkowych środków na inwestycje i działalność naukowo-badawcząNajlepszym źródłem wszelkich podstawowych i szczegółowych informacji na temat szerokiej gamy funduszy unijnych są strony internetowe stosownych ministerstw, agend rządowych i władz regionalnych. Ponadto w ostatnim okresie w każdym ministerstwie oraz na każdym szczeblu administracji państwowej, wojewódzkiej i regionalnej powstało mnóstwo departamentów/biur ds. funduszy unijnych, które z mocy prawa są zobowiązane służyć pomocą i swą wiedzą wszystkim, którzy zamierzają ubiegać się o dofinansowanie prowadzonej działalności w różnych obszarach (infrastruktura, nauka, badania, dydaktyka, ochrona zdrowia, itd.). Pozyskiwanie funduszy unijnych w Polsce opiera się na tych samych zasadach, które obowiązują wszystkich członków Unii Europejskiej. Tak więc, aby zdobyć jakiekolwiek dofinansowanie z Komisji Europejskiej, należy złożyć stosowny wniosek w ściśle zdefiniowanym konkursie i poddać się szczegółowo określonej procedurze oceny. W przypadku uzyskania wysokiej pozytywnej oceny i otrzymania środków finansowych, należy je wydać dokładnie z obowiązującymi zasadami finansowymi. Sposób otrzymywania przyznanych w drodze konkursu środków finansowych jest również dokładnie określony i najczęściej wymaga pilnego prefinansowania planowanych wydatków w ramach realizowanego projektu. Najwięcej szczegółowych i rzetelnych informacji na temat możliwości pozyskania funduszy unijnych w drodze ogłaszanych konkursów znajduje się na stronach internetowych Urzędu Marszałkowskiego, Ministerstwa Nauki i Informatyzacji, Ministerstwa Zdrowia, Krajowego Punktu Kontaktowego Programów Ramowych Unii Europejskiej, Ministerstwa Gospodarki i wielu innych portalach informacyjnych Komisji Europejskiej. Wykaz stron internetowych prezentujących temat funduszy europejskich przedstawia się następująco: Strony informacyjne Komisji Europejskiej: http://www.cordis.lu/fp6/infodesks/ Strony informacyjne Unii Europejskiej: http://europa.eu.int/pol/rd/index_en.htm Strony Krajowego Punktu Kontaktowego Programów Ramowych UE: http://www.kpk.gov.pl/fs/index.php Strony Ministerstwa Gospodarki: http://www.funduszestrukturalne.gov.pl/ Strony Ministerstwa Nauki i Informatyzacji: http://www.mnii.gov.pl/mnii/index.jsp?place=Menu06&news_cat_id=65&layout=2 http://www.fundusze-ue.menis.gov.pl/page/pl/ Strony Ministerstwa Zdrowia i Opieki Społecznej: http://www.mz.gov.pl/wwwmz/index?mr=&ms=&ml=pl&mi=25&mx=0&mt=&my=25&ma=2543 Strony Urzędu Marszałkowskiego Województwa Dolnośląskiego: http://www.zporr.dolnyslask.pl/dokument.htm http://www.zporr.dolnyslask.pl/info.htm Grażyna Szajerka Zespół ds. Współpracy z Zagranicą Program Socrates/Erasmus dla studentów i doktorantów AM we WrocławiuWykaz miejsc dla studentów i doktorantów w uczelniach zagranicznych w ramach programu Socrates/Erasmus w roku akademickim 2005/2006
Wszelkich szczegółowych informacji udzielają Koordynatorzy Programu Socrates/Erasmus, których nazwiska i adresy znaleźć można na stronie internetowej Zespołu d/s Współpracy z Zagranicą - www.zagr.am.wroc.pl Nagroda badawcza - "Leopoldina" 2005 Niemiecko-Polskiego Towarzystwa Uniwersytetu WrocławskiegoW celu poparcia projektów badawczych młodej kwalifikowanej kadry naukowej zostaje po raz drugi ufundowana nagroda w wysokości 50.000 PLN. Nagrodę tę przyznaje się projektom badawczym z obszaru nauk humanistycznych (teologii, filozofii, historii lub nauki o literaturze) uwzględniającym aspekty polsko-niemieckie. Nagroda rozpisana przez Uniwersytet Wrocławski zostanie przyznana podczas uroczystego posiedzenia Niemiecko-Polskiego Towarzystwa Uniwersytetu Wrocławskiego w Aulii Leopoldina 28 maja 2005. prof. dr Norbert Heisig Prezes Towarzystwa W skład kuratorium, które wybierze zarówno laureata, jak i projekt badawczy wchodzą: prof. dr Norbert Heisig, prezes Towarzystwa, jako przewodniczący, prof. dr Zdzisław Latajka, rektor Uniwersytetu Wrocławskiego, prof. dr Jan Krucina z Fakultetu Teologii Papieskiej, prof. dr Norbert Conrads z Niemiecko-Polskiego Towarzystwa Uniwersytetu Wrocławskiego, prof. dr Eugeniusz Tomiczek, Uniwersytet Wrocławski, mgr inż. Peter Hübner, Niemiecko-Polskie Towarzystwo Uniwersytetu Wrocławskiego, jako sponsor tegorocznej nagrody badawczej "Leopoldina". Czesław M. Rodkiewicz Scholarship Foundation Establshed 1999 Uwaga doktoranci - konkurs 2005CEL FUNDACJI Zamiarem CZESŁAW M. RODKIEWICZ SCHOLARSHIP FOUNDATION jest jednorazowe dofinansowanie polskich studentów doktorantów w celu ułatwienia im kontynuowania studiów. WARUNKI ORAZ SELEKCJA Kandydaci muszą być obywatelami polskimi, na stałe mieszkającymi w Polsce, posiadającymi dyplom ukończenia uczelni wyższej w Polsce i studiującymi na polskiej uczelni w celu uzyskania tytułu doktora. Badania muszą być prowadzone przez inżynierów w dziedzinie powiązania techniki z naukami medycznymi. Podczas selekcji kandydatów brany będzie pod uwagę temat pracy doktorskiej oraz jej wpływ na naukę, osiągnięcia akademickie aplikanta oraz opinie promotora i dwóch niezależnych pracowników naukowych. Otwarty przewód doktorski jest warunkiem koniecznym do złożenia podania. SUBWENCJA Każdy z dwóch wyselekcjonowanych kandydatów otrzyma jednorazową bezzwrotną subwencję w wysokości $ 3,000.00 CDN (dolarów kanadyjskich). Żaden kandydat nie może otrzymać subwencji kolejno więcej niż dwa razy. APLIKACJE Wypełniona aplikacja oraz wymagane dokumenty muszą być wysłane na adres kanadyjski do dnia 30 kwietnia 2005. Decyduje data stempla pocztowego. Zarząd fundacji podejmie decyzję we wrześniu 2005. Aplikacje można sciągnąć z następującej strony internetowej: http:/republika.pl/cmrsf Kanada Gregory J. Rudolf, President Czesław M. Rodkiewicz Scholarship Foundation 177 Heritage Drive St. Albert, Alberta, T8N 6S2 Canada e-mail: Calred@shaw.ca Polska Wojciech Kalita, Board Director Czesław M Rodkiewicz Scholarship Foundation ul. Smoleńskiego 27a m.43 01-698 Warszawa, Polska e-mail: wkalita@ippt.gov.pI Społeczny Komitet dla rozwoju emisyjnej tomografii pozytronowej PET - nowoczesnej metody wykrywania nowotworówW dniu 11 stycznia 2005 r. powstał Społeczny Komitet w celeu utworzenia Regionalnego Centrum Badań Naukowych i Diagnostyki Medycznej. Zadaniem Centrum będzie prowadzenie badań naukowych w dziedzinie nauk medycznych, chemicznych, fizycznych, weterynaryjnych, farmakologicznych oraz diagnostyki medycznej wykorzystujących emisyjną tomografię pozytronową. Zespół inicjujący: Prof. dr hab. Zdzisław LATAJKA, przewodniczący Komitetu Rektor Uniwersytetu Wrocławskiego Paweł WRÓBLEWSKI Marszałek Województwa Dolnośląskiego Prof. dr hab. Tadeusz SZULC Wiceminister Edukacji Narodowej i Sportu Prof. dr hab. Leszek PARADOWSKI Rektor Akademii Medycznej we Wrocławiu Prof. dr hab. Michał MAZURKIEWICZ Rektor Akademii Rolniczej we Wrocławiu Prof. dr hab. inż. Romuald BĘDZIŃSKI Członek Rady Głównej Szkolnictwa Wyższego, Politechnika Wrocławska Prof. dr hab. Henryk GÓRECKI Komitet Badań Naukowych, Politechnika Wrocławska Jacek KLAKOČAR Pełnomocnik Zarządu ds. Ochrony Zdrowia, Urząd Marszałkowski Województwa Dolnośląskiego Prof. dr hab. Henryk KOZŁOWSKI Uniwersytet Wrocławski Marek MOSZCZYŃSKI Dyrektor Dolnośląskiego Centrum Diagnostyki Medycznej DOLMED Skład Komitetu może być powiększony o osoby i instytucje rekomendowane przez członków Komitetu. Centrum będzie prowadziło działalność naukową, edukacyjną i usługową. Technologia PET będzie służyć przygotowaniu interdyscyplinarnych projektów badawczych oraz działalności usługowej w dziedzinie nauk medycznych, chemicznych, fizycznych, weterynaryjnych oraz farmakologicznych. W Polsce co roku na raka umiera ponad 70 tys. osób. Wykrycie dzięki emisyjnej tomografii pozytronowej PET wczesnego stadium rozwoju choroby mogłoby uratować co najmniej połowę z nich. W krajach zachodnich standardem jest PET mniej więcej na milion mieszkańców. Amerykanie mają ponad 200 skanerów, Niemcy - 80, Francuzi będą mieć 70. W Polsce potrzebnych będzie 30 skanerów. Obecnie w naszym kraju pracuje tylko jeden nowoczesny skaner PET w Centrum Onkologii w Bydgoszczy. Tomografia pozytronowa jest dość drogą metodą diagnostyczną, ale pomimo tych kosztów stosowanie takich urządzeń na całym świecie oznacza oszczędności dla służby zdrowia. Sprzęt wykorzystywany w Bydgoszczy kosztował 20 mln zł, za usługę trzeba zapłacić od 4,8 tys. zł (badanie serca czy mózgu) do 8 tys. zł (skanowanie całego ciała). Z badań przeprowadzonych przez prof. Valka, jednego z pionierów powszechnego stosowania PET w onkologii, wynika, że dolar zainwestowany w PET daje 1,9 dolara zysku, w pierwszej kolejności wynikającego z wczesnego wykrycia procesu nowotworowego i uniknięcia kosztownej terapii. Poza tym u wielu pacjentów dopiero badanie tomografem pozytronowym pokazuje, że proces nowotworowy jest tak rozległy, że operacja wycięcia guza nie będzie skuteczna. W takiej sytuacji zamiast obciążać organizm pacjenta niepotrzebnym zabiegiem, można spróbować innej metody leczenia albo skupić się na opiece paliatywnej. Narodowy Fundusz Zdrowia co roku wydaje na onkologię 1,2 mld zł z pieniędzy podatników. W opinii specjalistów rzeczywiste koszty są dwukrotnie wyższe. Technologia PET umożliwia wczesną diagnostykę, która pozwoli na uniknięcie niepotrzebnego inwazyjnego leczenia obniżając koszty i umożliwiając jednocześnie bardziej przyjazną terapię. PET - Positron Emission Tomography Pozytronowa tomografia emisyjna PET stanowi wyspecjalizowany system łączący wczesną ocenę biochemicznej patologii z dokładną jej lokalizacją dokonywaną przez komputerową rekonstrukcję obrazu. Emisyjna tomografia pozytronowa umożliwia czynnościowe badania narządów poprzez określenie rozłożenia w nich preparatu promieniotwórczego, którym zazwyczaj znakowana jest określona substancja. Metodę PET wykorzystuje się najczęściej, aby: 1. Zdiagnozować wczesne stany nowotworowe 2. Sprawdzić, czy wystąpiły przerzuty nowotworowe do innych narządów 3. Perfekcyjnie zlokalizować ogniska patologiczne 4. Monitorować efekty prowadzonej terapii 5. Poszukać ognisk zapalnych w całych ciele Badanie polega na dożylnym podaniu radioaktywnie znakowanej glukozy, która w warunkach naturalnych jest podstawowym paliwem koniecznym dla podtrzymania metabolizmu komórkowego. Do żywego organizmu wprowadza się związek chemiczny z oczekiwaną biologiczną aktywnością. Związek ten jest znakowany radioaktywnym izotopem, który rozpadając się emituje pozyton. Pozyton niemal natychmiast oddziałuje z elektronem otoczenia i obydwie cząstki anihilują zgodnie z prawami fizyki. Powstają dwa kwanty promieniowania gamma poruszające się w przeciwne strony wzdłuż tego samego kierunku. Kwanty te przenikają przez otaczającą tkankę i są rejestrowane przez odpowiednio umieszczone detektory. Informacja o ilości fotonów gamma zarejestrowanych przez detektory jest przesyłana do komputera, który buduje przestrzenny rozkład radioaktywności w ciele pacjenta. Intensywność sygnału w danej części ciała jest proporcjonalna do ilości zgromadzonego w danym miejscu radioizotopowego znacznika. Dlatego tam, gdzie są zmiany nowotworowe (tzn. tam, gdzie została pochłonięta największa ilość radioizotopu) mamy ogniska o największej intensywności świecenia. Pacjent przychodzący na badanie metodą PET musi być na czczo przez co najmniej 4 godziny. Po podaniu radiofarmaceutyku oczekuje przez godzinę na badanie spokojnie leżąc i wypijając w tym czasie około litr wody. Samo badanie trwa około 30 minut. Ze względu na minimalne napromieniowanie pacjenta, nieinwazyjne badanie PET jest bezpieczne i nie daje niepożądanych objawów zarówno w trakcie badania, jak i w jego następstwie. Stwarza to możliwości wielokrotnego diagnozowania pacjenta - nie tylko lokalizacji i źródła choroby, ale również efektywności leczenia. Do badania stanów patologicznych metodę PET wykorzystuje się przede wszystkim w neurologii, neurochirurgii, psychiatrii, kardiologii i onkologii. W dziedzinie neurologii pozwala ona zróżnicować przyczyny otępienia będącego objawem wielu chorób, np. choroby Alzheimera, otępienia wieloogniskowego, a także pseudodemencji. Badanie PET ma duże znaczenie w określeniu ognisk epileptycznych, co decyduje o kwalifikacji pacjentów do zabiegu operacyjnego, jak również umożliwia precyzyjne wykonanie operacji neurochirurgicznych. Kolejna grupa schorzeń to choroby neurologiczne związane z zaburzeniami ruchu - m.in. choroba Parkinsona, choroba Huntingtona, choroba Wilsona. W przypadku schizofrenii można z kolei określić biochemiczne zmiany w mózgu. Dla oszacowania wydolności mięśnia sercowego bada się metabolizm kwasów tłuszczowych w tym organie, a dla lokalizacji zawału - miejscowy przepływ krwi. W dziedzinie onkologii (wykorzystując fakt, że zmiana metabolizmu glukozy jest zależna od złośliwości nowotworu) można odróżnić zmianę łagodną od złośliwej, określić stopień złośliwości nowotworu, jak również oszacować efektywność leczenia bez oczekiwania na redukcję wielkości guza. Jeszcze o Festiwalu NaukiSzanowni Państwo, VII Dolnośląski Festiwal Nauki już się zakończył. Po raz kolejny zgromadził wielotysięczny tłum odbiorców - w tegorocznym Festiwalu Nauki wzięło udział ponad 75 tys. osób - co dla nas jest dowodem, że idea popularyzacji wiedzy wciąż ma sens (w tabeli poniżej trochę statystyki). Trzeba sobie uświadomić, że jest to największa i najbardziej masowa aktywność środowiska naukowego i artystycznego Wrocławia i Dolnego Śląska. Rozmiar przedsięwzięcia jest ogromny. Ponad 1,5 tys. przedstawicieli świata nauki i sztuki przygotowało 715 imprez, praktycznie ze wszystkich dziedzin nauki (humanistycznych, przyrodniczych, technicznych itd.), w tym dotyczących takich awangardowych działów nauki, jak nauka o informacji, biotechnologia, nanotechnologia i nanotechnika, a także traktujących o humanizacji nauki i techniki oraz - co uświadamia dobrze pojęty regionalizm i poczucie wspólnoty - o związkach nauki z Wrocławiem i Dolnym Śląskiem. Ogromną popularność DFN zawdzięcza przede wszystkim Państwu, zarówno autorom imprez - naukowcom (wszystkim nauczycielom akademickim, niezależnie od tytułu i stopnia), ludziom kultury i sztuki, jak i nauczycielom Wrocławia i miast Dolnego Śląska, pracownikom domów kultury, pasjonatom popularyzacji wiedzy. Nie sposób wszystkich wymienić, ale wszystkim Wam chciałabym serdecznie podziękować za trud i zaangażowanie w organizowanie Festiwalu Nauki.
Mam świadomość i głębokie przekonanie, że bez Was Festiwal nie mógłby istnieć, że to Wasza wiedza, zainteresowania i umiejętność ich przekazywania budują co roku sukces Festiwalu. Serdecznie dziękuję wszystkim koordynatorom uczelnianym, a w imieniu Rady Programowej wyrażam następnie wdzięczność koordynatorom instytutowym czy wydziałowym, studenckim kołom naukowym i indywidualnym studentom, dziękuję wszystkim doktorantom za wspaniałe wsparcie. Dziękuję gościom Salonu Profesora Dudka, a gospodarzowi prof. Józefowi Dudkowi - oddzielnie. Do zobaczenia na VIII Dolnośląskim Festiwalu Nauki! prof. Kazimiera A. Wilk Środowiskowy Koordynator Dolnośląskiego Festiwalu Nauki Spotkali się pacjenci Kliniki Hematologii Dziecięcej Po raz czwarty w Teatrze Polskim było ciepło, radośnie i miłoNa widowni zasiadło wielu znamienitych gości We wrocławskim Teatrze Polskim było ciepło, radośnie i miło. Na spotkanie dzieci wyleczonych z choroby nowotworowej z tymi, które obecnie się leczą oraz ze sponsorami przybyło mnóstwo dzieci, ich rodzin, pracowników Kliniki i przyjaciół dzieci chorych na nowotwory - sponsorów, bez których trudno dziś wyobrazić sobie normalne funkcjonowanie Kliniki. Na widowni zasiadło niemal pół tysiąca osób. To niecodzienne spotkanie z dużą swobodą i urokiem osobistym poprowadził redaktor telewizyjnej "Trójki" Waldemar Chudziak, towarzyszyła mu Pani Profesor Alicja Chybicka. Na widowni można też było dostrzec wielu znakomitych i dostojnych gości z władz państwowych, samorządowych i kościelnych oraz naszej Akademii Medycznej. Byli też profesorowie i lekarze z całego kraju zaprzyjaźnieni z Kliniką. Z dużą życzliwością, w pięknych słowach do podopiecznych Kliniki zwrócili się pan Wojciech Kutyła - Dyrektor Gabinetu Politycznego Ministra Zdrowia, Wojewoda Dolnośląski Stanisław Łopatowski, Marszałek Województwa Dolnośląskiego pan Paweł Wróblewski oraz Prezes Polskiej Unii Onkologii dr Janusz Meder. O działalności położonego wysoko w górach Szpitala Rehabilitacyjnego "Orlik" i jego znaczeniu w leczeniu choroby nowotworowej mówił Dyrektor Bronisław Kamiński. O bardzo ważnej społecznej roli wyjazdowego hospicjum dla dzieci działającego przy Klinice mówił jego kierownik dr Waldemar Gołębiowski. Podczas uroczystości podziękowano rodzicom i personelowi Kliniki za ich opiekę podczas podróży do Rzymu Podniosły charakter miało wręczenie "Oskarów serc". Ponad 100 osobom i instytucjom, które wspierają działania Kliniki, odznaczenia te osobiście wręczały dzieci. W tak licznym gronie znalazła się Pani Bożena Walter Prezes Fundacji TVN "Nie jesteś sam". Wspaniały i wzruszający był także program artystyczny przygotowany przez byłych pacjentów Kliniki oraz Tercet Egzotyczny. W programie artystycznym wystąpiły także dzieci z przedszkola muzycznego nr 18 we Wrocławiu. Na deskach Teatru Polskiego można było zobaczyć wyleczonych pacjentów Kliniki, m.in. Karolinę Taborską z koleżankami z zespołu baletowego Operetki Wrocławskiej, śpiewały Magdalena Szwaj i Dominika Plichta oraz Ala Ostrowska. Z łezką w oku obserwowaliśmy jak dzieci, które niedawno leżały w łóżku, teraz pełne życia tańczyły i śpiewały. Akwafortę - "Drzewo życia" z rąk rodziców otrzymała Profesor Alicja Chybicka Kiedy na scenie pojawił się Tomasz Kucharski dwukrotny mistrz olimpijski w wioślarstwie radość dzieci była ogromna. Rzuciły się do niego z kartkami, książkami, aby dostać autograf mistrza. Ubrani w stroje górnicze górnicy z KGHM Polska Miedź S.A. pod przewodnictwem Dariusza Wyborskiego wręczyli Klinice piękne dary od swojego Prezesa Wiktora Błądka. Każde dziecko otrzymało od górników paczkę. Mecenas Krzysztof Bramorski prezentuje papieskie błogosławieństwo dla Kliniki Spotkanie w Teatrze Polskim było okazją do podziękowania rodziców chorych dzieci za zorganizowanie dwóch pielgrzymek do Watykanu. Stanowiły one przeżycie oraz olbrzymie wsparcie psychiczne walczących z nowotworem nie tylko dzieci ale i ich rodziców oraz lekarzy. Pacjenci Kliniki już dwukrotnie pielgrzymowali do Watykanu na spotkanie z Papieżem Janem Pawłem II. Za pierwszym razem wzięły udział w mszy świętej w Środę Popielcową, dzieci zajmowały wtedy miejsca bardzo blisko tronu papieskiego, widziały Papieża z bliska, ale nie udało im się spotkać osobiście. Zupełnie inaczej było na drugim spotkaniu z Papieżem. Opowiedział o tym Paweł Starościak - pacjent Kliniki i uczestnik pielgrzymek. Jak będzie na kolejnym spotkaniu? Dzieci już układają listę kolejnej, wiosennej pielgrzymki. Opracował: Adam Zadrzywilski "Oskary serc" wręczono ponad 100 osobom i instytucjom Zdjęcia : Adam Zadrzywilski Wliczanie dyżurów lekarskich do czasu pracy i współpraca z władzami uczelni oraz nadchodzące wybory rektora w ocenie ZNPW ostatnich latach obserwujemy systematyczną nowelizację Kodeksu pracy. Obecny Kodeks daleko odbiega od pierwowzoru z 1974 r., nazywanego konstytucją pracowniczą. W moim przekonaniu trwające zmiany odbywają się głównie kosztem praw pracowniczych. W tej sprawie, z inicjatywy dr. Janusza Fastyna Wiceprzewodniczącego Rady Federacji Związków Nauczycielstwa Polskiego, a także długoletniego Przewodniczącego tego Związku w Akademii Medycznej i Szpitalach Klinicznych we Wrocławiu, odbyło się w Kobylej Górze w listopadzie 2004 r. wyjazdowe plenarne posiedzenie Zarządu w pełnym składzie, z udziałem zaproszonych gości. Przewidziano także spotkanie z władzami uczelni i szpitali klinicznych. Niestety, zaproszeni dyrektorzy szpitali klinicznych nie znaleźli "czasu". A szkoda! - (wg informacji dr. J. Fastyna podczas posiedzenia Zarządu "późniejsze uzgodnienie roboczego terminu spotkania odbyło się z unikami"). Władze uczelnie reprezentował JM Rektor prof. dr hab. L. Paradowski oraz dyrektor administracyjny mgr A. Parafiński. Rektor w blisko 4-godzinnym wystąpieniu omówił główne kierunki organizacyjno-gospodarcze uczelni i szpitali klinicznych. Dyskusja była niezwykle ożywiona i trwała do późnych godzin wieczornych. Nic dziwnego. Tematów do dyskusji nie brakowało. Zasygnalizowanie ich, chociażby pobieżnie, zajęłoby całą "Gazetę Uczelnianą". W dyskusji dominowała budowa nowej AM i restrukturyzacja szpitali klinicznych. "Dyżurnym" tematem tego typu spotkań są hotele pielęgniarskie. Związkowcy w zasadzie akceptowali proponowane działania z wyjątkiem jednego tematu, dopatrując się w nim, niebezpodstawnie, źródła większości kłopotów. Jest nim układ decyzyjny w samych hotelach. Dla istniejącego stanu nie ma żadnego merytorycznego i logicznego uzasadnienia. W tym względzie stanowiska władz AM i związkowe są wyraźnie rozbieżne. Z innych spraw można wymienić prawa własnościowe budynku na pl. Nankiera. Z przykładu tego można wnioskować, jak ważną rolę w projektowanych czynnościach, odgrywa prawo. "Odkręcanie zaniedbania prawnego z końca lat 60. przerasta możliwości załatwienia przy jednocześnie wysokich kosztach i trudno przewidywalnym werdykcie sądowym. Przykład ten niech będzie przestrogą dla przyszłych władz uczelni". Związkowcy oraz zaproszeni goście w zasadzie byli zgodni w rozwiązywaniu poruszanych problemów. Szczególnie podobały się nowatorskie pomysły, zaprezentowane przez Rektora. W końcowej części wystąpienia Rektor nawiązał do kończącej się kadencji, uważając, że "ogranicznik w rektorowaniu do 6 lat wcale nie jest złym rozwiązaniem". W tym względzie nie podzielam poglądów Magnificencji. Wiele działań podjętych przez odchodzącą ekipę jest na finiszu, a wiele dopiero się rozkręca. W moim przekonaniu brakuje jeszcze co najmniej jednej kadencji, aby dokończyć rozpoczęte tematy. Uzasadnieniem może być również kadencja Przewodniczącego ZNP w stosunku do kadencji Rektora. "Dłuższa kadencja nie jest taka zła" - uważają związkowcy. Nie czas jeszcze na ocenę kadencji rektorskiej. Już dzisiaj trzeba powiedzieć, że obecnemu Rektorowi nie można odmówić przede wszystkim zdolności menedżerskich. Brak ich może oznaczać nie tylko zaprzestanie kontynuowania przyspieszonego rozwoju, a w najlepszym razie jego spowolnienie, a może nawet stagnację. Powyższe umiejętności mają duże znaczenie praktyczne dla całej społeczności akademickiej. Wobec zaawansowanych prac, związanych z wyborem nowego Rektora AM, uwagę tę szczególnie podkreślam. Przyszły Rektor, tak jak obecny, oprócz cech naukowych powinien mieć cechy menedżera. Jest to wymóg czasu, hamletowskie "być albo nie być" zarówno dla Uczelni, jak i dla szpitali klinicznych. Zadanie trudne, bo poprzeczka została wysoko ustawiona, nawet bardzo. Uwagę tę kieruje w szczególności do wybieranych elektorów, a także do samych kandydatów na trudną funkcję rektora, gdzie w obecnej rzeczywistości obowiązki przerastają przywileje. W tym względzie nie ma żadnych wymogów prawnych, a tylko można mówić o odpowiedzialności mającej moralne sankcje w opinii społecznej. Pamiętać trzeba, że takowa również istnieje. Wracając do tematów związkowych, jednym z nich był Kodeks pracy i wliczanie dyżurów lekarskich do czasu pracy. Kodeks pracy w tzw. wersji unijnej obowiązuje od 1.05.2004 r. Obowiązek udzielania 11-godzinnego wolnego czasu w każdej dobie przy jednoczesnym prawie do 35 godzin nieprzerwanego odpoczynku w każdym tygodniu jest nierealny. Stało się tak po wliczeniu dyżurów do czasu pracy. Aby móc zrealizować ten zapis Kodeksu, należałoby zwiększyć zatrudnienie lekarzy nawet o 1/3 stanu kadrowego. Rzecz ma się natomiast odwrotnie. Istnieją tendencje do wyraźnego zmniejszania zatrudnienia w tej grupie zawodowej. Zapis Kodeksu odnośnie do dyżurów w żadnej symulacji, w aktualnej obsadzie lekarzy, nie jest możliwy do zrealizowania. Powstał swoisty, nie do rozwiązania, pat ustawodawczy. Zarząd ZNP, jako jedną z form wyjścia, uznał wystąpienie do Rzecznika Praw Obywatelskich i innych kompetentnych oraz żywotnie zainteresowanych instytucji o zmianę przepisów o czasie pracy (patrz obok wystąpienie ZNP). Tekst wystąpienia wcale nie oznacza, że uczestnicy spotkania z aplauzem odnoszą się do innych rozwiązań kodeksowych, chociażby w odniesieniu do obowiązujących przepisów o czasie pracy, m.in. wynagrodzeń za godziny nadliczbowe, a nawet do pozostałych unormowań o dyżurach lekarskich (art. 151 §2 nakazujący niewliczanie czasu dyżuru "(...) do czasu pracy, jeżeli podczas dyżuru pracownik nie wykonywał pracy", z tym, że nie chodzi tutaj o dyżury pod telefonem). Uczestników spotkania zbulwersował również zapis art. 13. Kodeksu pracy o prawie do godziwego wynagrodzenia. Ten zapis Kodeksu będzie przedmiotem analizy i specjalnego posiedzenia Zarządu ZNP. Na zakończenie pragnę zauważyć, że wydawanie ustaw całkowicie nierealnych i nieporządkujących służbę zdrowia stało się specjalnością Sejmu obecnej kadencji (przypomnijmy: kolejne zmiany ustawy o służbie zdrowia, finansowania usług leczniczych czy sławetnej tzw. ustawy 203 o podwyżkach itp.). Jedno jest pewne: dalej tak być nie może. Dla ZNP jest pewne, że tę "zabawę" władzy ze służbą zdrowia należy zakończyć. Miarka się już dawno przebrała. Załączone wystąpienie jest tylko kolejną próbą szukania wyjścia, z nadchodzącej milowymi krokami zapaści w służbie zdrowia, a w konsekwencji braku widoków na polepszenie wręcz tragicznej sytuacji wielu pracowników. W zakończeniu pragnę powrócić do wyborów Rektora. Dla ZNP wcale nie jest obojętne, kto w wyniku nadchodzących wyborów rektorskich przez najbliższe lata będzie kierował Uczelnią i Szpitalami Klinicznymi. Dobry Rektor oznacza dobrą współpracę. Niech to będzie dewizą na przyszłość, aby nie tęsknić za przeszłością. Radca Prawny T. Poborski LISTYZWIĄZEK NAUCZYCIELSTWA POLSKIEGO SZKOŁY WYŻSZE I NAUKA w AKADEMII MEDYCZNEJ I PAŃSTWOWYCH SZPITALACH KLINICZNYCH Pan prof. dr hab. Andrzej Zoli Rzecznik Praw Obywatelskich Zarząd Związku Nauczycielstwa Polskiego Szkoły Wyższe i Nauka w Akademii Medycznej i Szpitalach Klinicznych we Wrocławiu zwraca się z następującą sprawą: W związku z nowelizacją z dniem 1 maja 2004 r. Kodeksu pracy istnieje uzasadniona obawa, że w całej służbie zdrowia, a także w szpitalach klinicznych, dokonane zmiany nie będą mogły być realizowane odnośnie do przepisów o czasie pracy. Art.132 § 1 Kodeksu pracy wprowadza w każdej dobie 11 godzin nieprzerwanego odpoczynku, przy jednoczesnym prawie do 35 godzin nieprzerwanego odpoczynku w każdym tygodniu (art. 133 § 1). Praca w służbie zdrowia wykonywana jest w ramach umowy o pracę (czy też nominacji nauczycieli akademickich) oraz dodatkowo dyżurów. Wliczanie dyżurów do czasu pracy (art. 151) stanowi barierę nie do pokonania odnośnie do wymiaru odpoczynku przyjętych kodeksem pracy. Dyżur lekarski w całej historii Rzeczpospolitej był traktowany odrębnie. Najbardziej się przyjął system jako druga umowa o pracę, czy też zlecenia. Niektóre dyżury charakteryzują się bardzo dużą intensyfikacją zadań zawodowych, są to tak zwane dyżury ostre. Służba zdrowia w ostatnim okresie przechodzi poważny kryzys. Główną przyczyną jest dotkliwy brak pieniędzy na usługi lecznicze w ramach bezpłatnej opieki lekarskiej. Aby przeciwdziałać zapaści, wiele jednostek decyduje się na znaczne cięcia kadrowe, co tylko jest częściowym rozwiązaniem. Natomiast nowe przepisy Kodeksu pracy o czasie pracy, poważnie zaostrzyły napiętą sytuację. Nie ma możliwości udzielania ustawowego odpoczynku, niezależnie od tego jaką symulację zastosować, bez jednoczesnego zwiększenia obsady kadrowej, wg rozwiązań kodeksowych. W zakończeniu pragniemy podkreślić, iż całe środowisko służby zdrowia jest zdeterminowane istniejącym stanem, bez realnych widoków na jego poprawę. Wprowadzone przez Kodeks pracy przepisy o czasie pracy dodatkowo zbulwersowały i bez tego rozpaczliwą sytuację. Przyjęte rozwiązania nie wiadomo komu mają służyć, skoro nie zapewniono elementarnych warunków do ich realizacji. W związku z powyższym uważamy, że należy podjąć szybką i zdecydowaną interwencję dla urealniania prawa i zabezpieczenia pracownikom uprawnień kodeksowych, wykonujących swoje obowiązki związane z opieką lekarską. Z poważaniem dr n. med. Janusz Fastyn Przewodniczący ZNP Wrocław, dn. 23 listopada 2004 r. Jego Magnificencja prof. dr hab. Leszek Paradowski Rektor Akademii Medycznej Szanowny Panie Rektorze, Chciałbym niniejszym poinformować, że dzięki staraniom władz Wrocławia i Zarządu Portu Lotniczego Wrocław S.A. uruchomione zostaje nowe zagraniczne połączenie lotnicze z Wrocławia. Od 24 marca 2005 roku będą odbywały się regularne loty Wrocław-Londyn, Londyn-Wrocław, obsługiwane przez irlandzką firmę Ryanair. Jest to jeden z najważniejszych europejskich przewoźników lotniczych, który poszczycić się może tym, że w ciągu roku z jego usług korzysta ponad 20 mln osób. Dostrzegam w powyższym fakcie możliwość rozwoju rynku turystycznego Wrocławia i Dolnego Śląska poprzez napływ turystów brytyjskich. Jest to jednocześnie duże ułatwienie w podróżowaniu do Wielkiej Brytanii dla mieszkańców Wrocławia. Studenci i kadra naukowa są jedną z najbardziej mobilnych grup w kontekście korzystania z transportu lotniczego. Aby informacja o nowym atrakcyjnym połączeniu mogła dotrzeć do tych grup zwracam się z prośbą o wyrażenie zgody na bezpłatne rozmieszczenie w Państwa obiektach plakatów i banerów, informujących o połączeniu lotniczym Wrocław-Londyn. Szanowny Panie Rektorze, w razie odpowiedzi pozytywnej proszę uprzejmie o wskazanie pracownika Uczelni do bezpośredniego kontaktu w sprawach organizacyjnych i technicznych. W Urzędzie Miejskim Wrocławia funkcję tę będzie pełniła pani Alicja Grala, tel.: 3408275, e-mail alicjia.grala@um.wroc.pl. Łączę wyrazy szacunku Rafał Dutkiewicz Lata 1904-1905 w trwałych osiągnięciach w medycynieNawiązując do publikacji "Nagrody Nobla w medycynie w latach 1901-1903" i odkrycia godne przypomnienia (G.U. 2003 r. IX nr 3/83, s. 14) pragnę kontynuować ten temat w odniesieniu do następnych dwóch lat minionego stulecia. Szczytowe osiągnięcia, niekwestionowane po upływie stu lat, to nagrody Nobla w zakresie medycyny, przyznane w roku 1904 uczonemu rosyjskiemu Iwanowi Pawłowowi za prace doświadczalne z zakresu trawienia oraz w roku 1905 Robertowi Kochowi - odkrywcy prątka gruźlicy. Iwan Pawłow (1849-1936), znakomity fizjolog rosyjski jest znany nie tylko jako autor prac z zakresu fizjologii trawienia, ale także jako badacz czynności układu nerwowego, odkrywca odruchów warunkowych i twórca teorii nerwizmu. Pawłow, wspierany przez władze radzieckie, mógł kontynuować swe eksperymenty również po rewolucji w 1917 r. Wytyczył kierunki dalszych badań i wywarł duży wpływ na teorię materializmu i jej konsekwencje w Związku Radzieckim i w krajach obozu socjalistycznego. Robert Koch (1843-1910), współtwórca obok Pasteura, współczesnej bakteriologii, dał światu kilka pierwszorzędnych prac i niezmiernie doniosłych, powszechnie znanych, odkryć. Nagrodę Nobla dostał za pracę nad gruźlicą. Odkrycie prątka gruźlicy jest oceniane jako epokowe wydarzenie i oczywiście wykrycie, do dziś niekwestionowanego, czynnika etiologicznego. Mimo utworzenia, zbudowanego dla niego, instytutu (Institut Für Infections Krankheiten), podobnego do Instytutu Pasteura w Paryżu, wyprodukowana przez niego tuberkulina nie przyjęła się jako preparat leczniczy i wszelkie usiłowania w tym kierunku okazały się bezowocne wobec licznych powikłań. W życiorysach obu Noblistów można dopatrzeć się wątków polskich. Jednym z uczniów Pawłowa był prof. Leon Popielski, późniejszy profesor farmakologii we Lwowie, wsławiony pracami nad działaniem histaminy. Jego syn, prof. Bolesław Popielski - był długoletnim kierownikiem Katedry Medycyny Sądowej naszej Uczelni, a w swej wielokierunkowej działalności daleko wychodził poza zasadniczą działalność w specjalizacji, której znaczenie integrujące w medycynie umocnił na forum krajowym i międzynarodowym. Robert Koch zaś, jako lekarz obwodowy (Kreisphysicus) w Wolsztynie w Poznańskiem, tam zorganizował własnym kosztem laboratorium, w którym rozpoczął pracę naukową. Znał język polski i był przyjaźnie nastawiony do Polaków. Zarówno Pawłow, jak i Koch są przykładami, że mimo niewoli i rozbiorów można odnotować godne przypomnienia fakty, nie tylko owocnej współpracy w dziedzinie medycyny praktycznej, ale również podania przyjaznej dłoni w karierze naukowej, jak to miało miejsce w przypadku Pawłowa i Leona Popielskiego. Nie brakowało też innych odkryć, do dziś wykorzystywanych w medycynie. J. Arneth - niemiecki internista wprowadził obraz krwi do diagnostyki różnicowej. K.A. Aschoff - niemiecki patolog opisał guzki w mięśniu sercowym, będące do dziś histopatologicznym wykładnikiem zakażenia gośćcowego. F. Sauerbruch - chirurg, skonstruował komorę niskich ciśnień do wykonywania zabiegów na klatce piersiowej. Dzięki operacjom przeprowadzonym wspólnie z ówczesnym kierownikiem Kliniki Chirurgicznej na Wydziale Lekarskim Uniwersytetu we Wrocławiu - stworzył podstawy chirurgii klatki piersiowej. N.S. Korotkow - wprowadził metodę osłuchowego mierzenia ciśnienia krwi (Metoda Korotkowa). P. Morawitz - ogłosił klasyczną teorię krzepnięcia krwi. F. Müller - wprowadził określenie nephrosis i odróżnił ja od nephritis. E.H. Starling pierwszy użył słowa hormon w dzisiejszym znaczeniu. Godny podkreślenia jest fakt, że w 1905 r. w Krakowie wydano polski słownik lekarski opracowany przez T. Borowicza, S. Ciechanowskiego, S. Domańskiego i L. Kryńskiego, który zawierał ok. 36 tys. haseł obcojęzycznych i 12 tys. polskich. Powyższe informacje zaczęrpnięto z: "E. H. Akkernecht" Gechichte dre Medizin. F. Enke Verlag, Stuttgart 1986. R. Dzierżanowski: Słownik Chronologiczny Dziejów Medycyny i Farmacji. PZWL, Warszawa 1983. W. Szumowski: Historia medycyny filozoficznie ujęta. Sanmedia,Warszawa 1994. Z. Domosławski Muzeum Jeńców Powstania Warszawskiego w Gedenkstätte Ehrenhain-ZeithainW obozie jeńców wojennych Stalag IV B Mühlberg-Reserve Lazarett Zeithain (Saksonia) przebywało łącznie 1574 Powstańców Warszawskich, w tym 1031 rannych i chorych. Pracowało 58 lekarzy, 5 farmaceutów, 59 pielęgniarek dyplomowanych, 8 studentów medycyny, 118 sanitariuszek i personelu gospodarczego. Urodziło się 13 zdrowych dzieci, które uzyskały status jeńców wojennych. Na cmentarzu w Jacobsthal-Zeithain pochowano 44 zmarłych, w tym 3 powstańców słowackich, 3 żołnierzy polskich z 1939 r. i dwóch repatriantów. W pierwszych latach po zakończeniu wojny teren obozu był poligonem wojsk radzieckich. Zmarłym radzieckim - według szacunku władz radzieckich - około 130 tysięcy, a według niemieckich - "tylko" 30 tysięcy, pochowanych w mogiłach masowych, postawiono monumentalny obelisk. 683 zmarłych Włochów (partyzantów i żołnierzy marszałka Badoglio) ekshumowano i przewieziono do Włoch. Cmentarz radziecki i polski został przez grasujące czołgi poligonu zaorany doszczętnie. W latach 90. ubiegłego wieku władze Wolnego Państwa Saksonii (Freie Staat Sachsen) powołały fundację: Stiftung Sachsische Gedenkstatten zur Erinnerung an die Opfer politischer Gewaltherrschaft, której celem jest działanie na rzecz upamiętnienia i uhonorowania miejsc, w których cierpieli i ginęli jeńcy wojenni, jeńcy obozów koncentracyjnych i obozów pracy. Jednym z pięciu takich miejsc pamięci na terenie Saksonii jest teren byłego obozu jenieckiego - szpitali kilku narodowości - Zeithain. Zeithain uzyskał nazwę: Gedenkstätte Ehrenhain Zeithain. Od 1998 r. jestem w kontakcie z tą fundacją. W końcu 1998 r. przekazałem fundacji kserokopię posiadanej dokumentacji Polskiego Szpitala Wojskowego w Zeithain, w którym byłem szefem kancelarii oraz wiele posiadanych fotografii z obozu. To stało się podstawą do wyposażenia oddanego do użytku parterowego domku, w którym zlokalizowano: Muzeum Jeńców Powstania Warszawskiego. Działaczami na rzecz pojednania i powołania tego miejsca pamięci są: Bernhard Nowotny, dr med. Gustaw Becker, historyk Jens Nagel, dr Norbert Haase. Pracownikami muzeum, które jest otwarte cały tydzień dla zwiedzających, są: Jens Nagel - kierownik i Eberhard Paul. Uhonorowanie zmarłych polskich jeńców nastąpiło w sierpniu 2002 r. na cmentarzu wojskowym w Bad Liebenwerda-Neuburxdorf. Poświęcono wówczas pomnik i tablicę ku czci poległych Powstańców i Żołnierzy z 1939 r. Od kilku lat trwały poszukiwania cmentarza polskiego w Jacobsthal-Zeithain. Na wiadomość o tej akcji podanej w internecie zgłosił się m.in. ksiądz Bogumił Kościesza, były jeniec z Zeithain, który podjął starania i odnalazł fotograficzną dokumentację lotniczą, amerykańską z czasu wojny w archiwum Kongresu Stanów w Waszyngtonie. Dzięki tej dokumentacji, a także przy osobistym zaangażowaniu księdza Bogumiła Kościeszy dokonano ekshumacji szczątków zmarłych Polaków oraz Słowaków i Serbów w maju 2004 r. 30 lipca 2004 r. odbył się pogrzeb na cmentarzu wojskowym w Neuburxdorf. Dwudniowe uroczystości z odsłonięciem tablicy zawierającej 44 nazwiska zmarłych w Zeithain odbyły się 9 i 10 października 2004 r. W tej uroczystości wzięły udział nie tylko władze Saksonii, delegacje Wojska Polskiego, Bundeswehry, Polskiej Ambasady w Berlinie, delegacje młodzieży niemieckiej i polskiej, ale także organizacje działające na rzecz pojednania niemiecko-polskiego: Westerplatczyków, Pojednania Niemiecko-Polskiego-Potulice. Przybyli jeńcy z Zeithain i rodziny zmarłych. Takie uhonorowanie zmarłych jeńców-żołnierzy polskich i oddanie Muzeum Jeńców Powstania Warszawskiego niech będzie wzorem i początkiem dla tych, którzy działają na rzecz ocalenia od zapomnienia żołnierzy polskich spoczywających na cmentarzach w 358 miejscowościach na terenie Niemiec. S. Iwankiewicz IV Zjazd Polskiego Towarzystwa Medycyny Rodzinnej
|